właśnie zaparzyłam sobie herbatkę malinową w mojej ulibionej filiżance podobnej do tej
I marzę.... Szkoda że ten cudowny dzień dobiega końca. Mężuś mój kochany sprawił mi niesamowitą niespodzinkę tym nowym rowerkiem na urodziny. Skoro go nie ma to chociaż mogę sobie popatrzeć na rowerek który kupił mi przed wyjazdem. Już go wypróbowałam, wspaniały, leciutki, zwinny i zwrotny. Poszusowałam sobie chyba z 10 km. Od razu lepiej się czuję. Co do diety to też chyba nie najgorzej. Przez cały ten świąteczno - urodzinowy dzionek ze słodyczy zjadłam tylko mały kawalek sernika na zimno, pół bajaderki i jednego cukierka. Wierzcie, że jak na moje możliwości to naprawdę niedużo. Ale od jutra już dieta bez słodyczy. Pozdrawiam Was wszystkie i idę dalej marzyć....