Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Żyję, żyję i nawet, nawet ;D


1. 4 kanapki
2. 20 brzuszków
(co dalej nie mam pojęcia, pewnie później napiszę;))

Nie pisałam przez weekend z jednej strony dlatego że nie chciało mi się (zwyczajnie, ale chcę popracować nad tym), z drugiej strony trochę przetłuściłam weekend. Ale oczywiście wróciłam do domu to mama chciała mnie dokarmić, hah, krokiety, bigos, dajcie spokój. Jakoś przetrwałam, co prawda zjadłam ale nie dużo.. Taa, dalej się tłumacz...
Mimo wszystko w niedzielę rano waga pokazała ponad kilogram mniej, ale co to jest? Ok, nie narzekam, bo przecież o to chodzi, nie przytyć już nic i powoli posuwać się do przodu. Będzie dobrze. Chociaż z tym.
Na uczelni mam zaległości, oh, tak, ale wcale na zajęciach tego nie widać, powinnam się bardziej starać. I co z tego że powinnam gdy to wszystko przez komputer i internet. Z reguły gdy coś piszę muszę z niego korzystać, więc włączam: o, sprawdzę facebooka, jeszcze pobawię się w farmera, muszę sprawdzić pocztę (jedną, drugą, trzecią), zajrzeć na bloga, kwejka, demoty, ok zaraz idę ale jeszcze facebook, o coś ciekawego, na gg ktoś się pojawia, muszę się go spytać...
Cholera, tak to wygląda.
Olka obudź się wreszcie!!!

Trzymajcie się ciepło.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.