Po raz kolejny wracam na łono "rodziny" Vitalii, jak ostatni pantoflarz! Postanowiłam znów coś skrobnąć, bo czytuję Was regularnie i czuję się trochę jak najzwyklejszy podglądacz. GRATULUJĘ Wam wszystkim sukcesów (czasem też porażek, ale zawsze budujących) w życiu rodzinnym i zawodowym oraz, co oczywiste, sukcesów w odchudzaniu. Pięknieście wyszczuplały. Po krótce opowiem co się u mnie wydarzyło, od mojego ostatniego wpisu tj od stycznia.
Zaraz po tym jak mnie poniosło i rozpisałam sie o szaleństwach narciarskich, czyli 5 stycznia mój syn złamał nogę. Poszedł do szkoły po świętach i wychodząc po lekcjach poślizgnął się na schodach i tach. Narciarskie złamanie (choć śniegu jeszcze nie widział). Piszczel i strzałka pękły w połowie ich wysokości. No i zaczęło sie bujanie po ortopedach. 6 tygodni w długim i cięzkim gipsie ( od pachwiny po palce), potem 4 tyg. w krótkim (kolano-palce), potem rechabilitacja. Ogólem kilkanaście wizyt u różnej maści lekarzy (nie powiem, czasami nawet przystojni). Boszsz! jak ja uwielbiam łazić po lekarzach i poczekalniach wysłuchiwać historii chorób czekających tam pacjentów. Też to macie? Kulaliśmy się z tą nogą do czerwca. Dziś młody wyszedł juz z tego złamania i biega niczym rączy struś. A na nartach tez pojeździliśmy co prawda na wybrzeżu, a raczej Kaszubach są tylko nieco większe ośle górki ale zabawy było sporo. Nieźle mi nawet szło.
Potem były wakacje i pojechaliśmy sobie do Iławy wzięliśmy jacht w czarter i przez tydzień pływaliśmy sobie po Jezioraku. Jeśli ktoś lubi wodę i ma kogoś z patentem żeglarskim to niech spróbuje. Polecam. Było i pięknie i strasznie. Pięknie- pogoda super, słonko grzeje, wiatr słaby do umiarkowanego i dziesiątki żagli za nami i przed nami. Tak sobie- higiena czyli kąpiel w jeziorze (przyjechalismy obrośnięci wodorostami) i tzw. leśny tron (chyba nie muszę wyjasniać) padalce i zaskrońce czmychające pod nogami. Strasznie- przywiało dość ostro i musieliśmy halsować pod wiatr, przechyły dość ostre i na początku narobiłam krzyku ( musze tu wspomnieć iz dobrze pływa tylko mój mąż, reszta ewentualnie rekinkiem), ale do wszystkiego można sie przyzwyczaić i potem juz nawet te przechyły mnie nie ruszały. Uznałam, iz w najgorszym wypadku ładnie w trumnie będę wyglądac. Ogólnie żagle są ok. W przyszłym roku chcemy to powtórzyć tylko na większej jednostce, bo na 6 metrach trudno się pomieścić w 5 osób.
W sierpniu kończył mi się urlop wychowawczy i 17 musiałam wrócić do pracy(Bank). Poszłam, a jakże. Przywitałam się z koleżankami i poszłam do dyrektora powiedzieć mu dzień dobry i spytac co on bidak teraz ze mną pocznie? Wiedziałam juz wcześniej, że sa zwolnienia. Dyro zaczął okrężną drogą o tym jaki to mamy kryzys (he, he, przereklamowany) i w ogóle. Dopiero jak mu powiedziałam, że ja bardzo bym chciała żeby mnie zwolnił, to sie chłop rozluźnił i słowo daję, usłyszałam jak mu kamień spada z serca (bo to dobry człowiek jest). Okazało się iz przeznaczona byłam do zwolnienia, bo takie dostał wytyczne Wszystkich powracających WON! Pod koniec dnia Dyro wręczył mi wypowiedzenie za porozumieniem bez konieczności świadczenia pracy i z odprawą. Możecie sobie wyobrazić moje szczęście. Byłam taka uchachana, że powiedział, iz jeszcze nikogo tak szczęśliwie nie zwalniał. Uściskaliśmy sobie grabę i z życzeniami dalszych sukcesów pożegnalismy sie serdecznie.
Tak więc teraz jestem bezrobotną osobą po 20 latach przepracowanych w banku. Co dalej, jesze nie wiem. Wiem tylko, że do banku już nie chcę, bo prawdę mówiąc lepiej teraz maja pracownicy Biedronki niz szeregowi pracownicy banków. Nawet pod względem finansowym. Wcale nie kituję.
Wzięłam kolejny zakręt w swoim życiu a co za nim zobaczę - okaże się.
Jeśli chodzi o moja dietę i wage to bez szaleństw. Były wzloty i upadki ale najwazniejsze, ze swój wynik zachowałam. Dziś jest 81,5 kg z tendencją in minus. Co jakis czas naoglądam sie programów typu chirurgia otyłości oraz poczytam Wasze pamietniki i to mnie motywuje.
Postaram się regularnie cos napisac, choc nie wiem czy to kogokolwiek interesuje, ale miło jest pisać do kogoś lub dla kogoś.
No dobra, dobra już kończę i lecę jakiś obiad sklecić. POZDRAWIAM