Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

46 lat, od 2 lat diagnoza, w związku z czym jestem monotematyczna ? czyli dla wielu nudna ? stąd ten nick i pamiętnik aby nikt nie miał wątpliwości ? Zdjęcie ma przedstawiać popularny mit: "Trzmiel nie powinien latać, ale o tym nie wie, i lata, Lot trzmiela przeczy prawom fizyki", który wykorzystywany jest w celach motywacyjnych. I mnie motywuje, ale tym pięknym zadkiem, abym nauczyła się mieć rzeczy mało istotne właśnie tam ?

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 245
Komentarzy: 9
Założony: 26 stycznia 2025
Ostatni wpis: 8 lutego 2025

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Dorosla_z_ADeHaDe

kobieta, 46 lat, Lębork

168 cm, 88.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

8 lutego 2025 , Skomentuj

Wzięłam trzy dni wolnego na ogarnięcie.

Nie wiedziałam tylko czego.

W sensie mam milion rzeczy do ogarnięcia, chciałabym ogarnąć wszystkie, ale po pierwsze 3 dni to kropla w morzu, a wiele z tych rzeczy to pilne i ważne, a po drugie: nie wiem na co najdzie mnie ochota.

---

A tu rano budzę się z bólem gardła i kaszlem... 🤣🤣🤣

Postanowiłam zagłuszyć ten szyderczy śmiech losu obejrzeniem zaległych filmików z portalu Metflex i odświeżyć wykłady z Projektu Redukcja, w którym brałam udział w 2022 r.

Miałam też zabrać się za ogarnięcie przepisów i zrobienie zakupów, bo w sumie nie mam nic do jedzenia a jutro niedziela. Choć mam 2 słoiki rosołu jeszcze, ale z mięsem, więc nie wiem czy ich już szlag nie trafił...

---

I po 13:30 z głową naładowaną różnymi informacjami postanowiłam... zrobić małe przemeblowanko 😁

Konkretnie chodziło mi o to, abym miała łatwy dostęp do orbitreka i dużego monitora abym mogła podczas chodzenia na nim oglądać jakiś serial.

(W międzyczasie - nawet nie wiem kiedy - gardło przestało boleć i kaszel przeszedł).

.

Do tej pory orbi stał w rogu sypialni (choć jak teraz sobie przypominam na początku stał w tym samym miejscu co teraz 😅). 

Ustawiłam go tam ponieważ koty czasami zwymiotują kłaczkiem a sypialnię zamykam idąc do pracy, więc byłam spokojna. 

Ale to też powodowało, że aby oglądać coś podczas ćwiczeń musiałabym przynieść sobie duży monitor z drugiego pokoju co już robiło mi pod górkę i łatwiej było klapnąć na łóżku i obejrzeć na lapku 😉 (bo chodząc na orbim średni widzę z lapka).

.

Teraz ustawiłam orbiego w drugim pokoju gdzie mam ten duży monitor i mogę sobie w sekundę podpiąć lapka. 

W dodatku odkąd mam klimę przenośną, która jest dostosowana do tego pokoju - latem nie będę miała wymówki w postaci upału. 

Muszę tylko pomyśleć jak ją zabezpieczyć przed kotami, może ją po prostu kocem będę nakrywać?

---

Ale to wymagało przeniesienia szafy do sypialni.

I oczywiście z lenistwa przesuwałam ją z całą zawartością 😁 co nie było łatwe, bo z pokoju na korytarz mam próg skośny i przełożenie przez ten próg było wyzwaniem 😉

W sypialni z kolei okazało się, że jednak nie wsunę ją w wolne po orbim miejsce, bo przeszkadzało ramię od mojego drążka do podciągania.

.

Najpierw wykręciłam drzwi szafy - nic nie dało.

To postanowiłam odkręcić drążek. Który jest przymocowany na 10-cio cm kołki dodam 😅

Jedna strona poszła, ale ręce mi już mdlały, bo szło ciężko jak diabli, gdy nagle zobaczyłam, że da się wykręcić samo ramię z uchwytami🤦‍♀️😅🤣

Zaczęłam więc z powrotem zakręcać co już odkręciłam (odciski już się robią 😉), żeby mi nie wyrwało pozostałej części ze ściany i zabrałam się za odkręcanie samego ramienia.

.

Po odkręceniu śrub okazało się, że ani drgnie 🤣🤣🤣

Myślę sobie: nie wierzę!!! Jak znowu muszę wszystko odkręcać to się pochlastam!

Wiedziałam, że muszę to czymś wybić no ale czym?? Nie mam młotka a poza tym młotek za wiele tu by nie dał.

I wtedy przypomniało mi się, że przecież mam 6 kg kettlebella 😁 który dolną część ma gumowaną.

I stojąc na podłodze zaczęłam nim wywijać nad głowę i wybijać raz z jednej, raz z drugiej strony to ramię. Nie wiem ile wymachów zrobiłam ale w końcu udało mi się je wybić i wsunąć szafę 😉

---

I nie wiem jak ja wymierzałam, bo teoretycznie powinna się szafa zmieścić a to ramię wystawać przed szafą. Nie otwierałabym jedynie jednej części drzwi, co nie byłoby problemem, bo trzymam tam w workach próżniowych kurtki zimowe lub inne inne posezonowe ciuchy. 

A się okazało, że niestety nie da rady tego ramienia założyć.

Na razie olałam, ponieważ i tak nie mam siły na podciąganie i tego nie robiłam, a z czasem jak się wzmocnię to przeniosę drążek na korytarz, ale to już musiałabym poprosić tatę o wywiercenie dziur, bo ja się wiertarki na prąd nie tykam.

---

Dodatkowo musiałam sobie wyczyścić ścianę, bo za szafą miałam duże kartony i była nieco porysowana, ale to już magiczna gąbka załatwiła sprawę. 

No i siedzę teraz w totalnej melinie bo przy okazji wszystko musiałam poprzesuwać, aby zrobić miejsce na przesunięcie tych mebli i ani sił, ani chęci na ogarnięcie tego nie mam 😅🤣

(O zakupach tylko wspomnę i jak mnie przyszpili czeka mnie jutro wyjście do żaby...)

A powinnam choć odkurzyć i umyć podłogi.

Dobra, może jednak się kopnę w zadek i to zrobię.

---

Dodam tylko, że brat wyniki ma idealne. USG też nic nie wykazało.

Przypuszczamy, że to na tle nerwowym. A to do ogarnięcia.

2 lutego 2025 , Komentarze (8)

Chcę wrócić do ketogenicznego odżywiania, w stylu śródziemnomorskim.

Nie dlatego, że keto odchudza, bo nie odchudza jak nie pilnuje się ilości kcal.

Ale dla stabilności emocjonalnej i braku PMDD (PMS level hard).

.

Działam w tym kierunku, ale raz: wybiórczość pokarmowa, dwa: zerowa wyobraźnia w kuchni i nie mam pomysłów kompletnie na szybkie i proste keto dania w stylu śródziemnomorskim, trzy: opisanie jakiś przepisów w taki sposób aby do mnie przemawiał śmiertelnie mnie nudzi... opisuję po dwa i muszę zrobić przerwę bo wszystko mnie boli.

----

Jeśli chodzi o tytułowe wymówki: mówi się, że adhdowcy są kreatywni. Ja faktycznie bywam dość często, ale moja kreatywność równie często bywa kiczowata.

Użyteczna, ale efekt jest dość kiczowaty. (Biznesowo mało przydatna 😉).

.

Miłosz Brzeziński, którego lubię posłuchać wspomniał w jakimś wywiadzie, że kreatywność przychodzi wtedy, gdy umysł się nudzi i dlatego czasami trzeba mu na to pozwolić chcąc zwiększyć swoją kreatywność.

Co mi oczywiście od razu kropki połączyło bo w ADHD umysł nudzi się w zasadzie cały czas, stąd kreatywność ADHDowców, no shit! Sherlock 😁

Niestety do wymówek również 😉

No i o nich chciałabym sobie popisać aby wyklarować na jakim ich etapie jestem.

Ale to w kolejnym poście, bo muszę wracać do roboty. Teraz zajawiam temat aby o nim pamiętać.

----

Mało się odzywam właśnie dlatego, że mam zamknięcie miesiąca, i pomiędzy muszę jeszcze inne rzeczy ogarniać, wiadomo.

Nic wielkiego, zwykłą codzienność: jakieś posiłki, ogarnąć melinę, itp.

Dumna jestem, bo ugotowałam wczoraj rosół w wolnowarze, zasypałam pierś indyka przyprawami na noc* i zaraz wrzucę do wolnowara 😊

.

*) dla mnie to wyczyn, bo oczywiście nigdy nie pamiętam aby to zrobić i wtedy mięso w środku nie zawsze przejdzie przyprawami. Liczę, że wyjdzie epicko 😁 bo odkąd mam wolnowar w końcu jadam soczystego indyka. Do tej pory mdłego soczystego dodam 😉

---

Do tego wszystkiego tytułowy szpital: faktem jest, że w pewnym wieku gdy dorastamy to i rodzina się starzeje, więc zaczynają się problemy zdrowotne.

W styczniu mamcia moja miała operację biodra, co na poziomie podświadomym przeżywałam dość mocno znając powikłania (plus mojej mamie wszystko się długo leczy i babrze), choć mentalnie starałam się cały czas samą siebie pocieszać.

Niedawno mój brat poszedł do lekarza ze swoimi dolegliwościami i usłyszał, że podobne objawy są w raku wątroby i trzustki, więc został skierowany na pełną diagnostykę.

Następnego dnia tata był u lekarza, dostał wynik TK: torbiele na nadnerczach, sugerują gruczolaki oraz płyn w osierdziu… idzie do szpitala na pogłębioną diagnostykę.

Ja pitole.

---

Póki co robię to co zawsze: zagłuszam łeb czym się da, z racji zaległości i zamknięcia miesiąca: obecnie pracą, do której właśnie wracam.

Tematy wymówek i keto poruszę sobie później, bo chcę sobie pewne kwestie uporządkować.

---

A poza tym okres mi się znowu spóźnia, mam jak zwykle na weglozie poczucie beznadziei, wszystko chciałabym zrobić, nie wiem za co się zabrać, wszystko dla mnie równie ważne (od dwóch dni kombinowałam czy zrobić przemeblowanie, ale na szczęście skończyło się na wyobraźni i stwierdzeniu, że obecnie jest jednak najbardziej optymalnie... a ja mam ważniejsze rzeczy do ogarnięcia)...

I ogólnie totalny chaos w głowie, wrrr.

Na ketozie tego nie ma.

26 stycznia 2025 , Komentarze (1)

Dłuuugo mnie nie było na V.
Z braku sił.
Głównie chyba aby się tłumaczyć.
Tak, wiem, że z punktu widzenia zdrowia i tego co w życiu ważne podejmuję złe decyzje pracując po godzinach…
Ale nie widzę alternatyw.

---

Znając siebie, swoje słabości, swoje umiejętności, a także i wiekowe ograniczenia nie widzę opcji na zmianę. A przede wszystkim ze względu na obecne moce przerobowe fizyczne i psychiczne.
I nie mam sił na banały w stylu „zawsze jest czas na zmianę”…
Nawet jeśli w to wierzę: dla mnie to nie jest ten czas tu i teraz po prostu.
A przynajmniej na radyklaną zmianę, jaką jest zmiana pracy i przekwalifikowanie się.
Chcę nauczyć się żyć w tej rzeczywistości w jakiej jestem uwzględniając swoje możliwości i ograniczenia.
---
A pojawiło się światełko w tunelu, bo w końcu została zatrudniona fajna, ogarnięta i szybka Laska.
Wcześniejsza zrezygnowała po miesiącu, więc musiałam znowu wszystko ogarnąć: najpierw zaległości jakie wygenerowałam tracąc czas na jej przyuczaniu (skoro zrezygnowała z pracy to dla mnie czas stracony), w międzyczasie zaległości po poprzedniej dziewczynie, która poszła na zwolnienie ciążowe, a która totalnie partoliła robotę, a następnie kolejne zaległości wygenerowane na przyuczaniu nowej. 

I zostało mi jeszcze ze 2-3 weekendy i wyjdę na prostą.
---
Niestety jestem tak dojechana, że potrzebuję wsparcia.
Inaczej nawet jak kończę pracę o 16:00 – to zamiast zabrać się za konkretną robotę – odmóżdżam się oglądając jakieś głupoty. I nie umiem tego przerwać.
I nie widziałabym w tym nic złego, gdyby to mi faktycznie dawało regenerację, ale niestety nie daje. 

Czuję w kościach, plus śni mi się po nocach 😉 że brakuje mi ćwiczeń: potrzebuję totalnego zmęczenia organizmu.
---
A ogólnie do wznowienia pisania przekonało mnie zdanie koleżanki z drugiej filii.
Moje leki na adhd są słabo dostępne, w mojej lokalizacji ostatnio praktycznie wcale. 

Poprzednio poprosiłam koleżankę z innego miasta, która choć deklarowała, że dla niej zakup tych leków to nie problem, to jednak w głosie wyczułam, że był to problem.

I tym razem postanowiłam podzwonić do innych dziewczyn, jedna akurat była u rodziców obok apteki, która miała ten lek, ale niestety tylko 1 opakowanie.
Druga w sobotę jechała do domu rodzinnego i tam się okazało, że były dostępne 3 opakowania.

---

I kiedy bardzo dziękowałam za pomoc i przepraszałam za kłopot powiedziała:
Przestań, nie możesz być cały czas Zosią Samosią, pozwól czasami aby ktoś ci pomógł.

---

Laska zna mnie rok.
Co prawda prawie codziennie mamy telefoniczny kontakt służbowo, ale mimo wszystko krótko.
Byłam w szoku, bo wydawało mi się, że z wiekiem coraz częściej sięgam po pomoc innych…
Że za dużo tego, przestałam być samowystarczalna.
To naprawdę szokujące jak odmienne może być nasze zdanie o nas od zdania na nasz temat innych osób.
---
Kończąc: potrzebuję pomocy by zacząć i wytrwać.
Dlatego postanowiłam wrócić.
Wiem, że jestem trudna, monotematyczna = bywam nudna, do tego w premenopauzie, zmęczona codziennością i nie ukrywam nieco zrezygnowana, bo mam wrażenie, że wypróbowałam już wszystkie możliwe opcje, które nawet jak działały epicko - znudziły mi się i już nie są w stanie wygrać z poczuciem nudy i hiperfocusem. 

Ale może ktoś z podobnym zaburzeniem będzie wiedział z czym się to wiąże i damy radę wspólnie się odpalić 😉 a jak nam się to znudzi to wspólnie odpalimy się na nowo 😅

------

EDIT: 

i to nie tak, że chcę się odciąć od moich dotychczasowych znajomych. 

Po prostu mam wrażenie, że niektóre osoby obecnie (po diagnozie) jak widzą moje wpisy to myślą: A ta znowu te rozkminy adhdowe... itp.

I niby wiem, że to mój pamiętnik i mogę pisać co mi się podoba, a znajomi z pamiętnika wcale nie muszą czytać tych wpisów, więc powinnam mieć to w doopie, że wyskakuję ludziom z lodówki, itp. itd.

Ale jestem na takim etapie, że nie mam nawet sił aby mieć to w doopie. 

Większość osób poznałam przed diagnozą i pewnie nie chcą być niemiłe i odejść od znajomych. 

Dlatego nowy rozdział, nowy nick i już nie będzie wątpliwości tylko klarowność znajomości i świadomość ryzyka 😉

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.