Dietę cały czas trzymam. Aktywność jako tako też idzie. Wczoraj zasnęłam i nie poszłam pobiegać, ale za to dzisiaj to nadrobiłam. Postanowiłam, że będę się ważyć maks 2x w tygodniu. Kiedy jeszcze do niedawna ważyłam się co dwa dni i nagle mimo trzymania diety przybyło mi pół kilo, dość mocno się wkurzyłam. Nie mam na to siły. Tak jak mówicie - powoli do przodu. Nikt mnie nie pogania. Muszę robić swoje, a waga sama powinna lecieć w dół.
Byłam dzisiaj na zakupach w poszukiwaniu kurtki zimowej, a wyszłam z dwoma koszulkami do biegania. Przecena była :p Niestety jest trochę już na nie za zimno, ale nie zaszkodzi jak poczekają na wiosnę. W lumpeksie za to wypatrzyłam ładną kurtkę do biegania i chyba w poniedziałek po nią wrócę.
Lubię weekendy, ale chociaż to dziwne, to lubię też poniedziałki. Początek tygodnia zawsze daje mi taką nadzieję, że wezmę się za siebie, zorganizuję sobie czas i zrobię wszystko co powinnam i co chcę zrobic. Od tygodnia nie znalazłam nawet chwili na grę na gitarze. Nie mam pojęcia co w tym czasie robiłam, ale mogę się założyć, że to nic konstruktywnego. Ale od poniedziałku ogarniam się i zaczynam planować dzień! To już chyba setny raz kiedy mówię sobie to samo, no ale w końcu kiedyś musi się udać
Asia1257
19 listopada 2017, 12:09Ja jestem też ciągle zmęczona. Ratuję się kawą. Idę do ubikacji i tak w kółko. Może to problemy z tarczycą ??? Kiedyś uczyłam się grać na gitarze. Oj jak mnie bolały palce to trzymania chwytów. Gitara z metalowymi strunami... Uczyłam się grać od koleżanki. Podziwiam że chce ci się grać. Ludziska co zrobić jak nic mi się nie chce. Do wszystkiego się zmuszam. Do ćwiczeń muszę się zmuszać, Ostatnio dotarło do mnie to, że otaczam się ludźmi, którzy nigdy nie byli przyjaciółmi. Rozczarowanie i załamka. Też tak macie ?