Za oknem ciągle pada. Już drugi dzień. Ochyda.
Dieta jakoś ostatni trochę kuleje.
Wyobraźcie sobie co mi się wczoraj przytrafiło.
W menu na obiad miałam zaplanowane : zupkę - krem fasolową (wyszła bardzo pyszna) oraz 180 gram rybki duszonej na parze. Przyznaję, że nie przepadam za rybą w dodatku duszoną na parze. Postanowiłam więc ją usmażyć na dosłownie kropelce oliwy z oliwek. A co mi tam - trochę więcej kalorii ale przynajmniej będzie to to zjadliwe.
Mam (hmm, teraz już miałam) taką maleńką patelenkę teflonową - dla mnie po prostu idealna na usmażenie np. jednego kotlecika czy podsmażenie kawałka cebulki. No więc wrzuciłam tą rybkę na rozgrzaną patelnię i przykryłam pokrywką, która idealnie się w nią wpasowała. Tak idealnie, że zassało ją do środka i za nic nie chciała wyjść. Męczyłam się z nią pół godziny kiedy patelnia wystygła. Mąż telefonicznie mi poradził żebym rozgrzała patelnię i pod wpływem ciepła ona się rozszerzy i pokrywka wyjdzie. najwyżej rybka się spali. Niestety wszelkie moje wysiłki nic nie pomogły. Pokrywka ani drgnęła.
Ponieważ byłam strasznie głodna i na rybę nie mogłam już patrzeć więc szybko ugotowałam sobie warzywka - tym razem na parze.
Mąż jak wrócił z pracy to jeszcze trochę z patelnią powalczył (właściwie z pokrywką) ale nic to nie dało. Śmiał się że to kara za to że chciałam "oszukać dietę" i rybę usmażyć a nie ugotować na parze.
Nie pozostało mi nic innego jak pójść do sklepu i kupić nową patelenkę. I pokrywkę. Bo ta była od takiego małego garnuszka do gotowania zupki dla Amelki.
No i na przyszłość chyba będę ściśle stosowała się do diety.
Ha,ha,ha
Dieta jakoś ostatni trochę kuleje.
Wyobraźcie sobie co mi się wczoraj przytrafiło.
W menu na obiad miałam zaplanowane : zupkę - krem fasolową (wyszła bardzo pyszna) oraz 180 gram rybki duszonej na parze. Przyznaję, że nie przepadam za rybą w dodatku duszoną na parze. Postanowiłam więc ją usmażyć na dosłownie kropelce oliwy z oliwek. A co mi tam - trochę więcej kalorii ale przynajmniej będzie to to zjadliwe.
Mam (hmm, teraz już miałam) taką maleńką patelenkę teflonową - dla mnie po prostu idealna na usmażenie np. jednego kotlecika czy podsmażenie kawałka cebulki. No więc wrzuciłam tą rybkę na rozgrzaną patelnię i przykryłam pokrywką, która idealnie się w nią wpasowała. Tak idealnie, że zassało ją do środka i za nic nie chciała wyjść. Męczyłam się z nią pół godziny kiedy patelnia wystygła. Mąż telefonicznie mi poradził żebym rozgrzała patelnię i pod wpływem ciepła ona się rozszerzy i pokrywka wyjdzie. najwyżej rybka się spali. Niestety wszelkie moje wysiłki nic nie pomogły. Pokrywka ani drgnęła.
Ponieważ byłam strasznie głodna i na rybę nie mogłam już patrzeć więc szybko ugotowałam sobie warzywka - tym razem na parze.
Mąż jak wrócił z pracy to jeszcze trochę z patelnią powalczył (właściwie z pokrywką) ale nic to nie dało. Śmiał się że to kara za to że chciałam "oszukać dietę" i rybę usmażyć a nie ugotować na parze.
Nie pozostało mi nic innego jak pójść do sklepu i kupić nową patelenkę. I pokrywkę. Bo ta była od takiego małego garnuszka do gotowania zupki dla Amelki.
No i na przyszłość chyba będę ściśle stosowała się do diety.
Ha,ha,ha
malgoska1571
16 kwietnia 2008, 17:16Niektóre sytuacje,które sie zdarzaja są nieprawdopodobne.Najważniejsze,ze nikomu sie nic nie stalo i nikt sie nie poparzył.Pozdrawiam.
izabelka1976
16 kwietnia 2008, 15:09dobre :o))) Rybak wolała zginąć przez przypalenie niż zostać pożarta.... ;o) Pozdrawiam!
zosienka63
16 kwietnia 2008, 13:36Żal tylko tej rybki która utkwiła w środku , biedna he, he. Pozdrawiam .
zmotywowana84
16 kwietnia 2008, 13:34Widzisz,to był znak z góry;)Przestrzegaj dietki,a nie robisz tu jakieś odstępstwa hehe.Nawet patelnie bywają złośliwe;)
kate36
16 kwietnia 2008, 13:04MUSIMY BYĆ SILNE I WYTRWAŁE, A NAPEWNO NASZA PRACA ZOSTANIE DOCENIONA. NIE MOŻEMY SIĘ PODDAWAĆ. RAZEM NAPEWNO DAMY RADĘ :) DZIĘKUJĘ CAŁEGO SERDUCHA ZA WSPARCIE, TO DLA MNIE BARDZO WAŻNE, BO BEZ WAS NIE PORADZIŁABYM SOBIE :) I NIE MIAŁABYM TYLE SIŁY DO WALKI :) POZRAWIAM BARDZO CIEPLUTKO I ŻYCZĘ MIŁEGO DNIA :)
endo
16 kwietnia 2008, 12:21ale przygoda - troche śmieszna, i zabawna ale to jest złośliwość rzeczy martwych
psmwt
16 kwietnia 2008, 11:29Ja jednak też trochę oszukuję i smażę na minimalnej ilości oleju zamiast gotować. Jak zjem coś co mi nie smakowało to szukam czegoś jeszcze. ///Pogoda u mnie niestety też gastronomiczna.