Dzisiaj było obowiązkowe ważenie. Waga 64,6. Bleeeeeeee.
Nic. Zero postępu. Zero zrzuconych kg. Zero zrzuconych dekagramów.
Cały tydzień zmarnowany.
Ale kupiłam sobie dzisiaj kurteczkę na wiosnę. Śliczna. To tak na pocieszenie.
Nic. Zero postępu. Zero zrzuconych kg. Zero zrzuconych dekagramów.
Cały tydzień zmarnowany.
Ale kupiłam sobie dzisiaj kurteczkę na wiosnę. Śliczna. To tak na pocieszenie.
izabelka1976
31 stycznia 2010, 12:09łatwo nie jest, ale my, stare odchudzaczki przynajmniej wiemy z czym to się je (a właściwie czego się nie je, hehehe) Mamy słowem już spore doświadczenie w odchudzaniu i jeśli nie wychodzi to wiadomo, ze możemy mieć tylko pretensję do siebie...Ale też jesteśmy tylko ludźmi, więc jeśli zawalimy dzień czy nawet tydzień, nic sie nie stanie. A może ten własnie czas da nam siły do walki ;o) Ja postanowiłam podejść do diety z pewną rezerwą. Pewnie dlatego, że nie mam już 20 kg do zrzucenia a około 5-6 kg. Tobie teżtak radzę! Buziaki!