Przez prawie rok przytyłam 7 kg. Zaczęło się od przeleczenia trądziku antybiotykiem, który był tak silny, że musiałam bardzo dużo jeść żeby nie wymiotować. Kolejnych kilka kilogramów przybrałam zajadając stres - poważne zmiany w życiu zawsze odbijały się na mojej wadze - niestety in plus. Ostatecznie dołożyła mi przeprowadzka i zmiana trybu życia oraz tygodniowy wyjazd do Londynu. Pubowe jedzenie: fish&chips, piwko, przekąski, deepy - od których nie mogłam się powstrzymać, tłumacząc sobie, że "po powrocie na pewno wezmę się za siebie". Jak zawsze...
Plan na zrzucenie tego nadmiaru ciała mam od dawna, ale dopiero kwestie zdrowotne zmobilizowały mnie do podjęcia tej diety: ogólnie złe samopoczucie i kolejny rzut zapalenia stawów. Mam 32 lata. Chcę być przede wszystkim zdrowa. I chuda ;)
Wczoraj pierwszy dzień na diecie warzywno-owocowej. Tylko taką mogę zastosować, bo chcę się wyleczyć, zregenerować, odmłodzić. Biorąc pod uwagę moje z nią wcześniejsze doświadczenia, to, jak mi już pomogła, i fakt że wiem bardzo dużo na temat zachodzących w jej trakcie przemian i reakcji (także chemicznych ;)) wiem, że tym razem wytrzymam 40dni.
dzień pierwszy postu Daniela:
rano szklanka wody z łyżką octu jabłkowego
w pracy 1 jabłko, niekoniecznie dobrze że akurat jabłko, ale nie zabrałam nic innego
w międzyczasie herbaty owocowe i ziołowe
bez kawy, bez mleka, bez cukru
wzdęcie okropne, piję ciepłą wodę, zioła, ale nie pomaga; no-spy nie wezmę, bo zamierzam nie brać leków, poza tym zwymiotowałabym ją teraz, na czczo
głód - niespecjalnie doskwiera, napadowo
w domu - marchewki, surówka z kiszonej kapusty, pomidor, cebula, czosnek, małe jabłko, kaki, herbaty owocowe i ziołowe,
Kolejne 39 dni przede mną...