określałam kiedyś powody dla których chcę schudnąć...a to dobre samopoczucie we własnej skórze, a to chęć wymiany garderoby na mniejszą...wszystko to miało mnie motywować do walki z kilogramami....dość mało skutecznie jak widać na pasku wagi...ale ostatnio mam nowy motywator: BUNT!!! BUNT!!! BUNT!!!
Koleżanka w pracy stwierdziła ostatnio, że jesteśmy skazane na nadwagę i trudno...a mi w głowie zapaliła się lampka "NIE" ja nie jestem....mogę osiągnąć zdrową wagę i czuć się dobrze...mogę nie zajadać się słodyczami do kawki, mogę regularnie ćwiczyć i zdrowo się odżywiać - NIE JESTEM SKAZANA NA NADWAGĘ!!!
BUNT, BUNT, BUNT przeciwko temu, gdy nie wierzy się we mnie gdy zobowiązuje się regularnie ćwiczyć!!! Motywacja oparta na przekorze? Każdy sposób dobry!!!
A Was co motywuję?:-)))))))
Trening na dziś: "Rozciąganko" Insanity...czyli dziś luzik:-))
sevenoclock
12 kwietnia 2012, 18:51e tam ja mam tyle tyle motywacji..jakies kartki zdjecia itd a i tak ide zaraz jesc obfita kolacje ehh :P
iwona124
12 kwietnia 2012, 18:50kazda motywacja jest dobra :)