Cześć dziewczyny... Cały dzień zastanawiałam się czy pisać coś w tym pamiętniku czy jednak nie... Ostatecznie stwierdziłam, że skoro w tym podejściu i tak robię większość rzeczy inaczej to i zacznę sobie pisać pamiętnik.
No więc jestem żoną i mamą dwójki małych dzieci. Prawie dwa lata temu, na swój ślub, miałam "formę życia". Ważyłam jakieś 68 kg i czułam się PIĘKNA. Ale tak piękną jak jeszcze nigdy. Z tą formą nie chodzi o żadne mięśnie, ale ten spokój głowy, ducha, to szczęście i lekkość. Ja się siebie nie wstydziłam. Na tą chwilę ważę 92kg przy wzroście 169. Otyłość. Smutek, żal, wstyd i zażenowanie sobą. Moja samoocena leży gdzieś na dnie. Zresztą moja psychika także. Nie zliczę nawet ile razy już zaczynałam "od poniedziałku". Za kilka tygodni jedziemy na wesele... A ja już się stresuje i przejmuje "komentarzami" innych. Niestety, ale miałam wiele poniżających mnie sytuacji, przez moją wagę. Czy to od bliskich czy od nieznajomych. Wszystkie te słowa tkwią mi w głowie i sercu. Niestety. Nie tak dawno temu, byliśmy z mężem i dziećmi na spacerze. On prowadził wozek z córką, a ja na rękach miałam synka. Jakiś żul pod sklepem nas zaczepił i mówi do męża "panie masz pan papierosa" na co mój mąż mówi "nie, nie pale" i idziemy dalej. A ten żul "a ta gruba pani może pali"... Wiecie jak się poczułam, dobrze że miałam okulary przeciwsłoneczne bo od razu poleciały mi łzy. Wiecie, ktoś mnie nie zna, a tak poniża, jeszcze przy mezu i kiedy trzymam dziecko. Dobrze, że mam Męża wspaniałego, na drugi dzień przyszedł do domu z bukietem kwiatów i karteczką "Dla mnie byłaś, jesteś i będziesz najpiękniejsza". Lepiej na sercu mi się zrobiło, ale jednak ta sytuacja we mnie została. Mój mąż nigdy, ani jednego negatywnego słowa nie powiedział na temat mojej wagi. Zawsze mnie wspierał, pocieszał, wysłuchał i za każdym razem podnosił gdy tego potrzebowałam. Tym razem nie chce zaprzątać mu głowy moimi "problemikami", niech zobaczy w końcu efekty 🤫 Zaczęłam dzisiaj. W czwartek, a nie jak zawsze "od poniedziałku". Wykupiłam dietę u Chodakowskiej. Już zmienilam sobie wszystkie posiłki na tydzień, na te które lubię no i lecę. Nie mam wielkiej motywacji, właściwie ja się zmusilam dzisiaj do tego żeby zacząć. No bo dieta kupiona, zakupy zrobione, pieniądze wydane no więc dobra zacznę, żeby nie zmarnowac tego. Może z czasem, jak moja psychika się podniesie to zmieni się i nastawienie.
Dzisiaj dzień 1 był bardzo udany. Dieta według rozpiski. Było też 30min Bikini i spacer z dziećmi. Jestem zadowolona z siebie dzisiaj.