Weszłam w swój pamiętnik i dostrzegłam, że ostatni wpis 10 września - 4 miesiące temu. O zmianach. Zmiany są, poszły samoistnie. Czy na lepsze? wg mnie tak. Bardzo. W ostatnim poście napisane było: "Można mówić, że chce się zmian, ale dopóki obecna sytuacja jest znośna, to nawet nie kiwnie się w ich kierunku palcem." i to prawda.
Od października zmieniłam stronę lustra - za zmianą poszła kolejna zmiana i już sobie nie wyobrażam powrotu do starej M. Zamieniłam swetry oversize na żakiety, płaskie buty - na obcasy, włosy związane w byle co - na ułożone i ogarnięte, paznokcie byle jakie - na ładny shellac, makijaż najmniej ile się da - na ładne oko i SZMINKA! (co u mnie nie istniało od 3 lat) itd. I poza tym, że sama widzę zmianę to widzą ja inni i są głosy zadrości (ze "w tyłku mi się poprzewracało", że "w piorka obrastam" itd) - boli , ale i głosy miłe - na przykład komplement od dziadka, mojego dziadka bardzo dał mi kopa do dalszej walki - nie powiedział tego mi, ale komentował przy całej rodzinie "że zrobiłam się taka ładna jak kiedyś byłam" - niby nic, a jednak dla mnie wiele to znaczyło. Tak, o to chodzilo. Zeby wróciła stara M. Ta, której chcialo się przed pracą o 2 w nocy prostować włosy, ta, której każdego dnia chciało się malować paznokcie, ta, która mimo, że zawsze z nadwagą - była pewną siebie dziewczyna, która chciała podbić świat i nie zadowalać się byle czym, byle było Różnie to moje życie się toczyło, ale wizja "a za 5 lat widzę się" - zawsze wygladała i wygląda tak samo. I teraz już mi coraz bliżej do tej wersji.
Zaczynamy Nowy Rok, z nowym rokiem idą postanowienia. Zawsze je pisałam i nic z nich nie wynikało. Ale teraz wiem, że cele są bardzo ważne w życiu i należy je zapisać, żeby potem moża było weryfikować, w związku z czym je napiszę.
I oto w Nowym Roku:
1) Będę dbać o siebie, regularnie raz w miesiącu odwiedzać kosmetyczkę i robić paznokcie, raz na maksymalnie 6 miesięcy odwiedzać fryzjera. Skrócę i uporządkuję swoje włosy.
2) Zamienię t-shirt i dzinsy na sukienkę i rajstopy. *Tu jest problem, bo w sklepach na mnie sukienek nie ma, tzn. nie ma rozmiaru, chociaż już wchodzę spokojnie w 46!
3) W związku z powyższym wracam na siłownię i mam plan, aby wgrudniu nosić rozmiar 42, a w czerwcu 44. I pod koniec stycznia ważyć - 100kg, pod koniec lutego - 95 kg, pod koniec marca - 90, pod koniec kwietnia - 85, pod koniec maja - 80, pod koniec czerwca - 75. Wakacje chcę zamknąc z wagą - 70 kg.
4) W roku 2016 chcę też przeczytać conajmniej 12 książek (najlepiej z kilku dziedzin) i obejrzeć conajmniej 12 filmów.
5) Odwiedzę też conajmniej 12 nowych miejsc (miast, miejscowości, muzeum, kawiarni, lokali itd.) - będę poznawać świat, a nie chodzić w sprawdzone miejsca.
6) Każdego dnia będę też się uśmiechać, nie będę włączać się w dyskusje w pracy o innych i rzeczach na ktore i tak nie mamy wpływu.
7) Odważę się i zacznę znów chodzić na randki! :)
Napisane, to teraz pora realizować. I do tego motywacja, chociaż nie popieram Pana G, ale zgadzam się: "pierwszy krok zaczyna się w głowie!"
Działam!
trinity801
7 stycznia 2016, 20:52Tak trzymaj ;)
patih
6 stycznia 2016, 16:50gratuluję i trzymam ckiuki
ksara572
6 stycznia 2016, 15:49Super Kochana! Dobrze Cię widzieć :)