Dzisiaj byłam po prostu głodna. Śniadanie zjadłam o 10:00, ok. 11:30 przekąskę i już dwie godziny później lunch, a o 15 byłam głodna jak wilk. I to nie tak, że jadłam same warzywa, bo były i płatki, i kasza gryczana i kotlet sojowy. Nie wiem, co mnie dzisiaj opętało, może organizm domaga się odpoczynku, bo od miesiąca znów lata na najwyższych obrotach.
Króciutko:
Śniadanie: zblendowana malinowa owsianka z bananem i sproszkowaną żurawiną.
Przekąska: ogórek, papryka, pomidorki, rzodkiewki.
Lunch: jak wczoraj, kasza gryczana, wege kotlet z nadzieniem pomidorowym i warzywa na patelnię.
Obiadokolacja: domowe kotlety z ciecierzycy, mieszanka ryżu z quinoą i fasolką adzuki i surówka z ogórków i pomidorów z cebulką.
Teraz jeszcze zjem jabłko, ale nie będę już fotografować...
Dobranoc.
Marcioszynka
14 kwietnia 2021, 21:44U mnie taki apetyt jest jak się nie wysypiam, może to przez zmęczenie właśnie? Super menu:)