Ostatnie dni poświeciłam na pisaniu prac, które mam skończyć na początku września. Trochę mnie to stresowało z różnych względów ale sprawdziłam dokładnie termin i okazało się, że mam więcej czasu niż myślałam i póki co odłożyłam to na później. Grunt to dobrze sprawdzać terminy. Ale przynajmniej połowę już mam.
Ostatnio powraca do mnie moje głęboko skrywane marzenie, które w sumie realizuje ale może nie na tyle żeby mnie satysfakcjonowało.
Wstydzę się do niego przyznać na tyle, że upycham je w swojej świadomości. Znajduje sobie jakieś substytuty, jakoś mało wierzę, w to że przyniesie mi to sukces. Ale czy na pewno o sukces w życiu chodzi?
Tłumaczę sobie, że przecież są w tym lepsi ode mnie, że to wymaga wysiłku, kasy za to nie będzie prawdopodobnie, ludzie będą mnie krytykować gdy się z tym odkryję i puszczę swoją twórczość w świat.
Tak bardzo nie wierze w siebie. Dlaczego?
Powoli dojrzewam do tego, żeby dla samej siebie zacząć próbować coś z tym robić.
Przecież to są moje marzenia. Ekscytuje mnie myśl o nich.
Koniec lata co roku przynosi mi sporo nowych wyzwań.
zagrubabuba
26 sierpnia 2020, 12:55Marzenia są po to, żeby je realizować a nie po to, żeby o nich tylko marzyć i uważać, że sa głupie. Ja od jakiegoś czasu staram się realizować swoje marzenia te mniejsze i te większe - super uczucie!
Dammaris
26 sierpnia 2020, 13:04Myślę że też muszę popracować nad swoim podejściem do tego. Przecież nie od razu musi być z tego sukces. Nawet wcale nie musi być sukces :p Właśnie to o to uczucie chodzi o którym mówisz ;)
kasiaa.kasiaa
26 sierpnia 2020, 12:12Marzenia nigdy nie są ani głupie, ani złe. Są nasze i to ma sens. Nawet jeśli innym wydają się dziwne i bezsensowne 😉 Ja mam zamiar prowadzić ciężarówkę i też wielu łapie się za głowę 😂😂😂
Dammaris
26 sierpnia 2020, 12:39Dobrze powiedziane! Prowadzenie ciezarowki brzmi super :)
kasiaa.kasiaa
26 sierpnia 2020, 13:05no prawdziwe 😉