Prowadze dziennik diety i jak na razie skupiam się ma tym by przestrzegać godzin diety, 5 posiłkòw i sporo sie ruszać. W sprawie treści posiłkòw na razie daje sobie trochę swobody. Wcześniej wydawał mi sie , ze tak malutko jem, a te kg nie wiem sKád sie wzieły. Podczas zapisywania kazdego kęsa uswiadomiłam sobie, ze sporo jem ..... przy okazji... Synek nie zje obiadu, albo prosi o cos innego, mama wrzuca to natuchmiast do swojego żełádka, bo szkoda by sie zmarnowało. Najwiecej jem jak jestem u mamy, a jestem z wizytá codziennie, ona non stop mi cos proponuje, a ja to wchłaniam. Jak sie zdenerwuje jem...., jak se nudze jem..., jak mam doła jem., jak jestem zmeczona, a mam cos do zrobienia jem.... by sie rozbudzic......Generalnie jak zaczełam to wszystko zapisywać to nie mogłam w to uwieżyć...., ze tyle pochłaniam .... Tzn ja w sumie nie jadłam posiłkòw. ale non stop podjadałam produkty, ktòrych nie trzeba przygotowywać.... Teraz tez sporo jem, ale o wiele mniej niz kilka dni temu i zawsze w stałych porach:))) , no i zdrowiej:)) Poza tym fakt, ze musze zapisac wszystkoco zjadłam zniechęca mnie do jedzenia. bo mi sie nie chce szukac długopisu do dziennika diety, analizowac, wiec daje sobie spokòj...
AnnaMariaDominika
1 września 2013, 22:26Przeczytałam, że właśnie prowadzenie takiego dziennika zniechęca do jedzenia ;). Ja nie prowadzę takiego, bo po prostu nie umiem ;). Ale wcześniej też jadłam wszystko co mi się napatoczyło pod nos. :) A to brat coś kupił, a to mama, a to koleżanka wpadła, przed komputerem. No sytuacji takich było co nie miara. Ale postanowiłam zacząć sprawować nad tym kontrolę i nie pozwolę, żeby jedzenie zapanowało nad moim życiem, bo w końcu: "Nie żyję po to aby jeść, tylko jem po to aby jeść". :) Trzymam za Ciebie ksciuki, dasz radę, wszystkie damy :).
ibiza1984
1 września 2013, 22:05Taki dziennik to świetna rzecz. Człowiek sobie uświadamia, że to nie do końca wszystko wygląda tak, jak się wydaje na początku. Niemniej trzymam kciuki za silną wolę i ogrom motywacji do działania. Powodzenia! :)