Witajcie !
Nie było mnie z Wami aż 2 dni. A dlaczego? Bo miałam okropne chwile słabości. Dziś jest dzień, w którym powinnam się zważyć i pomierzyć, ale zabrakło odwagi :(. Dzień V zakończył się u mnie pizzą i whisky z pepsi... Jestem bardzo zła na siebie. W momencie, kiedy jadłam i piłam wmawiałam sobie, że mam dziś okazję i muszę to uczcić- owszem, był to szczególny dzień, ale teraz wiem, że TO NIE JEST WYMÓWKA !!! Dnia VI przeżywałam pospolitego kaca, więc moja dieta również nie była zadbana. Dziś zdecydowanie lepiej. Słuchajcie, mimo tych przykrych incydentów mam kolejny powód do dumy, ponieważ wcześniej za każdym razem w takiej sytuacji rezygnowałam ze wszystkiego i wracałam do starego tryby życia. Jednak nie tym razem :) Jutro z samego rana kontynuuję moje postanowienie :). Byłoby mi za bardzo wstyd przed wami, że tak szybko się poddałam :P! A Wy? Mam nadzieję, że dalej walczycie? :)