Już minął prawie tydzień odkąd wróciłam z pieszej pielgrzymki. Wiem, wiem..... Już dawno powinnam się odezwać i przepraszam, że tak długo mnie tu nie było.
Nawet nie macie pojęcia jak szybko minęło mi te 9 dni pieszej wędrówki. Szłam po raz 7 i mogę śmiało powiedzieć że była to najlepsza pielgrzymka jak do tej pory. W tamtym roku niestety nie byłam to może dlatego tegoroczną odebrałam tak dobrze:) Najbardziej cieszę się z tego że odnowiły się stare znajomości. Wspólna wędrówka, postoje, posiłki, noclegi a przede wszystkim modlitwa bardzo wiążą ludzi :)
Pewnie bardziej interesuje Was jak poradziłam sobie fizycznie, dlatego już piszę. W ciągu jednego dnia najwięcej do przejścia mieliśmy ok 43km, w pozostałe dni 30 +/- 5. Najtrudniejszy dla mnie był dzień trzeci. Wtedy to odczuwałam zmęczenie z poprzedniego dnia (43km) a dodatkowo w ten 3 dzień do przejścia mieliśmy ok 38km. Pojawiły się bąble, które utrudniały chodzenie, ale szybko się z nimi rozprawiałam :) Poza tym na szczęście obyło się bez dodatkowych kontuzji.
Teraz trzeba wrócić do rzeczywistości i do ćwiczeń. Moja waga dzisiaj wskazała 58,7kg.
W poniedziałek byłam na basenie, wtorek - ćwiczenia z Mel B, środa i czwartek nie były dobre (pizza na obiad i kiełbaska z grilla na wieczornym spotkaniu). Ale dzisiaj już będzie wzorowo:)
Niestety nie jestem w stanie nadrobić zaległości tutaj, ale postaram się chociaż trochę prześledzić co się u Was działo przez ten czas :)
Pozdrawiam gorąco :)
Natie7
8 września 2013, 23:06Hej :) A co Ty tak ostatnio milczysz?
Aguilerra
30 sierpnia 2013, 12:43Ja byłam 5 razy a pielgrzymce i tęsknię, bo niestety nie mogę już chodzić przez słońce i asfalt :( mam zaraz uczulenie, przez które ląduję w szpitalu ;(
DamaZAgatu
30 sierpnia 2013, 12:16Witaj! :* 9 dni ciągłego marszu może zmęczyć, Fajnie że już jesteś :)