Słoneczna niedziela sprzyja pozytywnemu nastawieniu, zawsze kiedy świeci słońce mam jakiś przypływ energii i pozytywnego myślenia, mam ochotę na zmiany, mam ochotę bardziej o siebie zadbać i poczuć się bardziej hmm kobieco? Oczywiście mój ogólny nastrój pozostawia wiele do życzenia ale jeśli to nie ulegnie jakiejś drastycznej zmianie będę się musiała udać do psychologa?psychiatry?, nerwica może sama nie minąć....
Oczywiście wcześniej jeszcze ogarnę badania TSH i zobaczę czy aby tu się znów coś nie pochrzaniło... wizyta u endo w połowie kwietnia więc niedługo wszystko będzie jasne...
Mega się cieszę za to, że temat boreliozy na razie zamknięty... ale odezwał się we mnie lęk przed kleszczami bo łapię na potęgę... a ponoć te bestie już się budzą...
Co do "stłuczki"- sprawa zakończona, spisałam oświadczenie a koleś, któremu przytarłam auto podziękował mi za uczciwość i powiedział, że to się ceni-więc taki miły akcent w tym całym zamieszaniu... niestety mojemu L. polecą zniżki na OC i to dość drastycznie... ale zobaczymy może lepiej wyjdzie wziąć kolejne ubezpieczenie na mnie...we'll see.
No cóż jeśli chodzi o dietę i realizowanie moich celów do osiągnięcia przed 30chą to leżą i kwiczą. Muszę zacząć działać bo czas leci nieubłaganie a ja stoję w miejscu (a jeśli o dietę chodzi to nawet się cofam). Pierwsze postanowienie DRASTYCZNIE ograniczyć cukier, który ponoć potęguje uczucie nerwowości... Także dziś na zakupach w KOŃCU nie kupiłam słodyczy! Zawsze to jakiś pierwszy krok a i parę złotych w portfelu więcej. Drugi ograniczyć kawę i zacząć regularnie przyjmować magnez-niby nie jest źle ale zawsze może być lepiej... Trzeci wprowadzić aktywność- poza pracą nie ma żadnej.
Nie wiem czy dostanę urlop na początku czerwca bo z naszym szefostwem nigdy nic nie wiadomo ale jeśli się uda chciałabym wyciągnąć na kilka dni mamę nad morze, nie była nad Bałtykiem ponad 20 lat... no ale tak jak mówię nie wiem czy dostanę wolne i pewnie dowiem się na ostatnią chwilę... jakiś ewentualnie dłuższy wyjazd planuję na październik, kiedy rzucę robotę ale to też jeszcze dość odległe plany... zobaczymy jak będziemy stali z kasą itd. No i mam nadzieję, że pojawi się jakieś widmo lepszej pracy do tej pory... może to ryzykowne rzucać pracę w ciemno ale w tej pracy nawet nie wyrwę się na ewentualną rozmowę kwalifikacyjną gdzieś indziej... ale muszę wierzyć, że będzie lepiej bo tylko to mi pozostaje :)
Ok, lecę korzystać z końcówki weekendu, See u!
Maya27kc
26 marca 2017, 23:43Na zakupach często kupuję słodycze gdy.. jestem głodna :P Dlatego zawsze staram się wychodzić do sklepu po obiedzie, chociaż przyznaję że nie zawsze mi się to udaje ;) Fajnie że boreliozę masz już za sobą :) Koleżanka też się z nią zmagam i jak słucham ile z tego problemów to na prawdę stresuję sie wyjściem do lasu. Plus że u nas w okolicy nie mam gdzie chodzić za bardzo, najwyżej parki mi zostały :P
createmyself
27 marca 2017, 16:00a ja właśnie co roku jezdziłam na grzyby w okolice Kleszczowa czy Taciszowa i jest tam kleszczy masa... ale tego "feralnego" po którym coś było nie tak złapałam na polu... także nigdy nic nie wiadomo... co do zakupów to faktycznie lepiej nie iść głodnym:) pozdrawiam :)