Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Książki, wymówki, czytelniczy fastfood i inne
refleksje/dołączyłam do wyzwania :)


Przeglądając katalog wyzwań, natrafiłam na „52 książki w 2018r.”. Wstyd się przyznać, ale nie pamiętam kiedy ostatni raz przeczytałam jakąś książkę. Co najwyżej darmowe e-booki o objętości 10-20 stron. Przez ostatnie lata czytałam głownie gazety, zwłaszcza - jak ja to nazywam - „czytadła”, czyli gazety z opowiadaniami „z życia wziętymi” :) Nazywam je żartobliwie „czytelniczym fastfoodem”. Książki nie ruszyłam już od dawna, co w moim przypadku jest wielkim krokiem wstecz, bo przez całe dzieciństwo i wczesną młodość dużo czytałam. Moją wymówką było wieczne zmęczenie i brak czasu. Fakt - przez ostatnie dwa lata bardzo dużo pracowałam, często po 6, a niekiedy nawet 7 dni w tygodniu (nadgodziny...), do domu wracałam w okolicach godziny 18-19. A trzeba jeszcze było przygotować obiad na następny dzień, ogarnąć dom itd. Ani się spostrzegłam, nastawał wieczór i trzeba było iść spać. Na żadne ambitne zajęcia nie było już miejsca. Niedobór czasu, zmęczenie - mogłam tak usprawiedliwiać się w nieskończoność. Jednak od listopada zmieniłam pracę na taką, dzięki której mam teraz więcej czasu. Mogłabym w końcu robić te wszystkie ciekawe rzeczy, o których do tej pory myślałam: „gdybym tylko miała więcej czasu...”. Tymczasem... nadal spędzałam wolne chwile na przeglądaniu banałów w Internecie, imprezowanie lub... spanie po kilkanaście godzin na dobę (tak, niedobór snu przez ostatnie dwa lata również stał się jedną z moich ulubionych wymówek). Ponadto ciągle wmawiałam sobie, że muszę w końcu odpocząć, odmóżdżyć się, zrelaksować. Jednak ostatnio coraz bardziej męczy mnie ten stan. Nachodzą mnie pytania, gdzie się podziała na wszechstronna dziewczyna, która lubiła czytać, robić zdjęcia, obrabiać grafikę, pisać, uczyć się nowych rzeczy. Zdaje się, że jej miejsce zajęła pusta, nudna osoba, której „nie chce się nawet chcieć", za to ciągle szuka wymówek na swoje płytkie życie. Bo prawda jest taka, że moim problemem wcale nie jest (ani nie był) brak czasu. Przecież nie ważne, jakbym nie była zajęta, zawsze miałam go wystarczająco na przeglądanie przypadkowych treści w Internecie czy imprezy. Dlatego od teraz ustalam sobie następujący plan:

  • Czytać książki! Zacznę od pozycji „Pod czujnym okiem” Chevy Stevens (448 stron), którą chyba z 1,5 roku temu pożyczyła mi moja Mama i która wciąż czeka na przeczytanie (wstyd, wiem). Następnie będzie pora na „Śpiące królewny” Stephena Kinga i Owena Kinga (736 stron), którą dostałam na Gwiazdkę 2017. W następnej kolejności sięgnę pewnie po coś z domowych zbiorów lub z bookcrossingu z pracy.
  • Ułożyć puzzle 1000 elementów, które kupiłam sobie dobry rok temu (i nadal leżą nieotwarte), a następnie puzzle 3000 elementów, które dostałam na swoje ostatnie urodziny.
  • Dołączyć do lokalnego klubu turystów pieszych. Już 3 lata temu miałam taki plan, jednak czasu było brak (i akurat w tym wypadku ta wymówka miała rację bytu).
  • Eksperymentować z gotowaniem, wypróbowywać nowe przepisy kulinarne.
  • Pisać!!! Kiedyś to uwielbiałam, pisałam nawet krótkie opowiadania, wiersze. Później porzuciłam, tak jak chociażby czytanie. Póki co będę pisać tylko tu, na Vitalii. Eh, jak to ja mam z tym pisaniem, że zawsze tak dużo mi wychodzi :/ To miała być króciutka notatka, a wyszedł niezły tasiemiec :) Chyba pora kończyć i iść czytać „Pod czujnym okiem” :)

  • CoSeSchudneToSeZgrubne

    CoSeSchudneToSeZgrubne

    7 lutego 2018, 21:17

    Dziękuję za miłe słowa :) Cieszę, się, że podoba Wam się moja amatorska twórczość! Będę starała się pisać w miarę często :)

  • summer.body.project

    summer.body.project

    5 lutego 2018, 16:12

    Fajnie się Ciebie czyta! Będę zaglądać regularnie :)

  • agnieszka.kinga

    agnieszka.kinga

    4 lutego 2018, 23:25

    Musisz książke napisać! Jak mi się fajnie Ciebie czyta! ;) prosze zrób to!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.