Ważę aż 71 kg. Rok temu w czerwcu ważyłam 53 kg!!! Przez krótki czas, ale jednak... wtedy nawet specjalnie się o to nie starałam. Teraz jem wszystko co niezdrowe i w ogóle się nie ruszam. Potem przytyłam do 59 i to była dla mnie tragedia, uważałam, że przy wzroście 164 to tragedia! O jak bardzo się myliłam... Gdzieś w listopadzie zobaczyłam tę przeraźliwą "6" na wadze... 60 kg... :o szok! I co? Zajadanie tego, bo problemy z chłopakiem, bo źle na uczelni...
Tyle razy miałam zaczynać, ale zawsze coś " jeszcze tylko: zdam sesje, poprawie to kolokwium, zdam ten egzamin, dostanę pracę i biorę się za siebie".
Niedługo wyjeżdzam z chłopakiem na tydzień...nie chcę się pokazywac ludziom... wiem, że będę jadła niezdrowo, bo to wyjazd, bo pizza, bo chodźmy na obiad, chodź wypijemy piwko wieczorem...