Ile już razy się odchudzałam? Mam wrażenie, że całe życie. W tym roku skończyłam liceum, pierwszą "dietę" zaczęłam w SP, chyba w 6 klasie. Polegała ona na niejedzeniu. Jako dzieciak nie miałam żadnego pojęcia o zdrowym żywieniu. Byłam trzynastolatką, a ważyłam 83 kg. Zaczęłam tyć w okresie dojrzewania. Tyć i się zmieniać na gorsze. Z ładnej, szczuplutkiej dziewczynki przeistaczałam się w opryszczoną, otyłą z problemami natury estetycznej nastolatką. Po kilku latach okazało się, że to PCOs wtedy dał o sobie znać. Tycie, hirsutyzm, problemy z okresem, ciężka postać trądziku- były tego objawem. Na temat PCOs nie ma jeszcze konkretnych danych, lekarze nie do końca wiedzą, co z tą "przypadłością" robić. Miałam okazję się o tym przekonać. Jedni podchodzą do tego problemu dość lekceważąco, drudzy bezradnie. PCOs powoduje tycie, a utrudnia odchudzanie. Ktoś może napisać, że nikt mi jedzenia do gardła nie wpychał. Ale faktem jest to, że osoba z PCOs żywiąca się tak jak osoba zdrowa będzie i ważyć więcej, i chudnąć mniej, jeśli to będzie dieta. Ten fakt stał się wymówką dla mnie. Moje odchudzanie było jakby ?na niby?. Trochę odchudzania, więcej obżarstwa, więcej odchudzania, mniej obżarstwa. I tak w kółko. Przecież byłam skazana na nadwagę. Włączyło mi się myślenie, że nie mam żadnego wpływu na moją wagę. To było mylne myślenie. Teraz wiem, chyba w końcu do tego dojrzałam, że owszem PCOs jest pewną przeszkodą czy trudnością w dążeniu do mojego celu, ale nie uniemożliwia mi go całkowicie. A jedynie wydłuża drogę ku niemu.
Czas w końcu te słowa wprowadzić w czyny!
Ostatni rok był dla mnie dość trudny pod względem samopoczucia psychicznego- przygotowania do matury, sam stres związany z nią, apogeum mojego braku akceptacji, zniechęcenie do siebie, ludzi, wszystkiego. Otarłam się o depresję. Jednak należę do dość silnych osób i udało mi się to jakoś wytrwać. Jednak są tego skutki- napady obżarstwa, zajadanie stresów, zero ruchu, izolacja towarzyska. W tej chwili zaczynam wszystko od nowa. Po raz kolejny. Ale po raz ostatni!
Zaczynam walkę o siebie. Chcę siebie w pełni zaakceptować. Swój pochrzaniony charakter polubiłam, ale obecnego mojego ciała niestety nie da się lubić. Jednak mogę sprawić, że je polubię.
Zdrowe odżywianie i ruch są moimi sprzymierzeńcami.
17.07
77 kg
Siódemka pechowa czy szczęśliwa?
Mary.Madeleine
16 lipca 2013, 23:43Dzięki wielkie :) też będę Cię wspierać i również się polecam, jakbyś miewała taki gorszy czas. Masz rację, właściwa motywacja może zdziałać cuda tak właściwie to we wszystkim :) A bieganie, wcale nie jest takie straszne :D Kiedyś nienawidziłam biegać, ale to było tylko dlatego, że nie wiedziałam jak się do tego zabrać. Po tym jak dowiedziałam się, że pewien facet dosyć sporo schudł dzięki bieganiu, poczytałam trochę krótkich instrukcji dla początkujących w necie - zastosowałam się do nich, zaczęłam i pokochałam to. Choć, wracając do tego faceta, to nie tyle fakt jego schudnięcia dzięki bieganiu mnie zaintrygował co bardziej zyskanie pewności i zmiana postrzegania siebie, za czym automatycznie idą sukcesy praktycznie w każdej dziedzinie życia :)
Mary.Madeleine
16 lipca 2013, 22:54Coś o tym wiem... tegoroczna matura, izolacja, napady obżarstwa, te sprawy. Nadszedł czas by wziąć sprawy w swoje ręce - damy radę :)
ermina
16 lipca 2013, 22:463mam moocniuuuchno kciuki !!:):*
Kawopijca
16 lipca 2013, 22:41Czytając Twoją historię czułam się tak, jakbym czytała o sobie. Bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki :) Wiem, że to nie jest łatwe, za mną także pełno porażek ale w końcu widzę sukcesy i wierzę, że Tobie tez się uda :)
nowa84
16 lipca 2013, 22:39powodzenia:) trzymam kciuki:)
nowa84
16 lipca 2013, 22:39powodzenia:) trzymam kciuki:)
Julia551
16 lipca 2013, 22:34Szczęśliwa!Mogłabyś mi pomóc w konkursie?Bardzo mi zależy:)W pamiętniku napisałam trochę więcej...bardzo bardzo będę wdzięczna:)Brakuje trochę głosów dlatego proszę o pomoc. Pozdrawiam