Ależ jestem niesamowicie szczęściwa. Zamiast chudnąć, pięknie przybieram na wadze. Można powiedzieć wzorcowo- 1kg w tydzień. Obecnie mój wynik to 88kg!!!! Ja pierniczę, rosnę w oczach. Zmieniam taktykę. Musze podkręcić metabolizm. oczywiście stara i głupia- miałam nadzieję że nie jedzać coś zejdzie. Guzik prawda, bo nadrabiałam czekoladą.
Od dziś nowy styl odżywiania. Ma być chudo, warzywnie. Na śniadanko wciągnęłam jogurcik z płatkami żytnimi i żurawiną. Na obiadek mam kurczaka z pary z warzywkami (to w pracy) i barszczyk ukraiński (bez śmietanki i zmiemniaków). Poza tym pomarańcza i twarożek z truskawkami, rzodkiewki na duży głód. Cel mam ambitny, do 18 listopada (urodziny), chcę pozbyć się 6kg. Mam nadzieję że w obecny plan dnia, uda mi się wlepić jakieś ćwiczonka. Na świeta chcę zobaczyć 7 z przodu. Pożyjemy, zobaczymy.
Pierworodny znów chory. 15.08 skończył brać antybiotyk, 01.09 zaczał następny a dziś migdały ma wielkości kasztanów. Nie mam już siły... Spróbuję podleczyć go sama. Może się uda. Spróbuję z czosnkiem i cytryną, jakieś tabletki od gardła i zobaczymy.