Wyjeżdżam dziś z dzieciakami do rodziców. Mój M zostaje w domu (mam nadzieję że kiedyś zrewanżuje mi się tym samym). Oczywiście nie licze na to że zrobi coś w domu. Obiadu nie będzie- nie licząc zamrożonych gołąbków. Mój M ma świetną filozofię życia, jesli lodówka jest pusta (zamiast iść na zakupy, zrobić sobie obiad), zwyczajnie głoduje. Niesamowity człowiek. Mam nadzieję że nie zemrze biedaczek. Wyjeżdżamy już dziś a wracamy w ndz. Jutro lece do swojej kumpeli po leki (jest farmaceutką i ma dla mnie jakiś specyfik od kaszlu). Zabiorę ze sobą dzieciaki, niech poszaleją z jej ekipą (też ma 2 w podobnym wieku i z podobną różnicą wieku co u mnie). wizyty u tesciowej nie planuję.
padam dziś na twarz. Po tych nieprzespanych, wykaszlanych nocach ledwo żyję. Na dodatek Pierworodny zdziwiał dzis przed wyjściem do przedszkola. W efekcie, musieliśmy podjechać samochodem bo w przeciwnym razie spoźniłabym się do pracy.
Trochę obawiam się września. Pierworodny zostaje sam w grupie (poszedł za wczesnie do przedszkola). Dojdą do niego nowe dzieciaki a jego koledzy ida do innej grupy. Boję sie że znów będzie płacz (ogólna panika udziela się wszystkim).
W pracy cisza. Szef ma dziś urlop, nawet maili nie pisze. Powinnam zerwać sie dziś z godzinkę ale znając życie zadzwoni kontrolnie przd 16tą. Najchętniej zamknełabym biuro i przespała chwilę. oczy same mi się zamykają.
Miłego weekendu...
jjkm2
5 lipca 2014, 14:18odpoczywaj
schizofrenja
4 lipca 2014, 21:44Nie będzie płaczu. na nich nie robi to wrażenia.
Mandaryneczka
4 lipca 2014, 15:51gdzie Ty tego meza wytrzasnelas??z tego co piszesz to naprawde on Ci niewiele pomaga...etc...
ciezkacukierniczka
7 lipca 2014, 11:38Wszytko było super zanim się pobraliśmy. Pasowała nam ta niezależność ale teraz gdy sa dzieci....
lukrecja1000
4 lipca 2014, 15:36Czas na relaks i podleczenie chorego gardła w weekend,życzę słońca i dużej dawki snu