Dzis mijaja dokladnie 3 miesiace, kiedy siedzac na kanapie przed tv, obzeracjac sie wielka kolacja i popijajac ja kilkoma piwami postanowilem w koncu zmienic nieco moj styl zycia. Od tego czasu przejechalem ok. 1750 km na rowerze, zrobilem niezliczone ilosci km podczas dluuuugich spacerow i udalo mi sie zgubic 16 kg. Nie bylo wcale tak ciezko. Rower polubilem na nowo, rodzinne spacery to sama przyjemnosc, a do braku kolacji oraz mniejszej ilosci piwa i slodyczy mozna sie przyzwyczaic. Czasami pozwalalem sobie oczywiscie na pewne odstepstwa:) Poza tym obylo sie bez wiekszych wyrzeczen, dalej jadlem to co lubilem, wiec nie ma potrzeby, aby cokolwiek zmieniac i "konczyc diete", ktora ma byc docelowo na cale zycie, bo najwyrazniej mi sluzy. W koncu moge wrocic do swoich starych ulubionych ubran, a niektore z nich sa juz nawet za duze. Ciesza mile uwagi rodziny, znajomych na temat mojego lepszego wygladu, ze o samopoczuciu nie wspomne. Powoli wraca dawna pewnosc siebie, otwartosc na ludzi itd. Ale zeby nie bylo tak slodko, to do pelni szczescia pozostalo jeszcze kilka dobrych kg, a organizm w ostatnim tyg. troche zwolnil i mimo 110 km na rowerze, 45 km spacerow i diecie nie odbiegajacej od normy, nie udalo sie zrzucic ani grama. Do tego jesien za pasem, szybko robi sie ciemno, wiec ciezko w tygodniu o dlugie popoludniowe wycieczki rowerowe. Stagnacja sie jednak nie przejmuje, bo juz kilka tyg. temu to przerabialem. Po tygodniu przestoju, przy mojej pomocy organizm powrocil na odpowiednie tory, a weekendowe przejazdzki rowerowe bede uzupelnial w tygodniu wieczornym joggingiem. Mam nadzieje, ze w tym trudnym okresie, jakim jest jesien/zima nie zaprzepaszcze tego co do tej pory udalo mi sie osiagnac, a do konca roku zgubie jeszcze chocby kilka kg, aby udalo mi sie osiagnac cel max. (84 kg) Pozdrawiam wszystkich! Powodzenia!
JustynaBrave
7 września 2010, 11:33gratulacje! :)