W podstawówce, gimnazjum a nawet w liceum, nie znosiłam biegać! Ciągłe wymówki, zwolnienia, nawet zwolnienie lekarskie z biegania posiadałam przez jakiś czas. Koledzy i koleżanki biegały, zdrowe, radosne, mimo tego że było im trudno nie poddawały się, rumiane za każdym razem, ale jednak było w tym coś negatywnego ponieważ 1 na 15 osób odpowiaały na pytanie : "czy lubisz biegać?", "TAK!", większość zawsze mówiła nie. Ja nie biegałam, za to tańczyłam, grałam w siatkówkę. Liceum, lata gdzie sporo przybrałam na wadze ( w sumie odkąd pamiętam byłam jakaś większa niż reszta koleżanek) no ale w liceum zaczęło mi to strasznie dokuczać. Przyszły studia, czas gdzie mówiłam sobie pora na zmiany, schudnę, wezmę się za siebie, nowe miejsce, nowi ludzi, dam radę ! No i co ? i przez rok nic. Za to drugi rok studiów zmienił całkowicie moje życie. Wtedy zmieniłam dotychczasowe mieszkanie, jak większość studentów, poznałam tam Kasię, Kasię która poznała mnie z miłością mojego życia, moim obecnym partnerem i uwaga szok BIEGANIEM. Tak, dobrze czytasz, bieganiem ! Zaczęłam na początku chodzić na siłownie, wszyscy dookoła FIT, to czemu ja nie ? tyle że sama siłownia to jednak było za mało dla moich znajomych, oni co drugi dzień biegali. Pewnego dnia namawiali mnie na to abym wyszła z nimi, no i co? Bum ! Dałam się namówić, i nie żałuję niczego, bo obecnie mija kolejny rok, gdzie biegam, staram się to robić systematycznie, ale wiadomo, studia, praca, nie zawsze jest czas, ale gdy tylko znajdę choć 2h wolnego czasu to IDĘ. Jutro jest 26.03. w Poznaniu odbywa się 10. PKO Poznań półmaraton i wiecie co ? BANG! Biorę w nim udział po raz drugi ! Kiedyś nie byłam w stanie pomyśleć o tym aby w ogóle przebiec 3km, a teraz biegnę półmaraton, w tygodniu wychodzę przebiec sobie 10km. Może i nie biegam z zawrotną prędkością, ale biegam dla siebie, dla zdrowia, dla PRZYJEMNOŚCI. W sumie to i ze zdrowiem u mnie bywa kiepsko, bolą mnie kolana i żaden lekarz nie wie dlaczego, ale jeszcze śmieszniejsze jest to, że kolano boli mniej jak częściej ćwiczę. Podsumowując jestem z siebie bardzo dumna, bo to oznacza że pokonałam swoje słabości, a co więcej pokochałam to, czego kiedyś nie znosiłam.
Babeczko kochana, jeżeli to czytasz, uwierz w siebie i pokonaj swoje słabości, a może staną się one twoim hobby w niedalekiej przyszłości jak u mnie :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
tajna
25 marca 2017, 21:12ja też w szkole zawsze unikałam wfu a dziś jestem najbardziej wysportowana w rodzinie - los jest przewrotny!