Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień sześćdziesiąty - dzień herbaciany


W końcu udało mi się wytrwać i dziś był dzień oczyszczenia, piłam herbatę i wodę ;) wytrwałam  i nawet nie czuje głodu.
Inną sprawą że nic nie ćwiczyłam akurat w godzinach 15-20 gdzie zawsze organizowałam sobie czas, miałam ostatnio zajęty a to pędziłam do kościoła na rekolekcje a to musiałam popilnować siostrzeńca/siostrzenicy :/ i już potem nie miałam siły na nic.
Do kościoła chodziłam jednak na piechotę ( przynajmniej w poniedziałek i dzisiaj) i tak 4 km w jedną stronę przeszłam szybkim truchtem w 25 min ;D
ooo i w sobotę pojechałam rowerem nad jeziora :P narzeczony stwierdził że pędze jak szalona i nie wyrabiał za mną, myślę że to sprawa skakanki że mnie nogi nie bolały :)

Wczoraj natomiast miało miejsc bardzo ważne zdarzenie. Mianowicie doszło do zakładu między mną a moją siostrą cioteczną ( świadkową) :) wiadome powszechnie jest to,że każdy się odchudza np. moja mama (-10 kg), moja siostra (-5kg) i świadkowa- wszystkie właśnie ze względów weselnych.
Ja tracąc motywacje, wymyśliłam zakład ze świadkową do piątku -0,9 kg kto zakładu nie spełni tańczy kankana na weselu :) a wiec teraz nie moge dać plamy !

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.