Ostatnio tknięta refleksją, zaczęłam zastanawiać się jak działa ta moja tytułowa parafraza. Jak to jest że widząc na ulicy czy chociażby tu na Vitalii dziewczyny o kształtach podobnych do moich czy większych, mogę z czystym sumieniem zachwycać się ich urodą, a sama siebie ganię za fałdkę tu czy ówdzie. Konkluzja jest jedna- piękno nie zna rozmiaru, zna go tylko mój krytycyzm wobec odbicia w lustrze. Bo czy było mnie 20 kilo mniej czy więcej, tak samo surowo siebie oceniałam. Mówi się że na świecie nie ma sprawiedliwości- ciężko żeby była skoro sami traktujemy siebie tak niesprawiedliwie.
Ta pani na przykład- jest absolutnie rewelacyjna, "zakochałam" się w niej od pierwszego spojrzenia na jej bloga