Poprzedni wpis był efektem głębokich przemyśleń i dosłownie wylał się ze mnie, dlatego uznałam, że warto go tu umieścić - i dla siebie, i dla Was.
Jestem internetową ekshibicjonistką i wiecznie coś gdzieś piszę, dlatego pomyślałam, że częste pisanie tutaj pomoże mi utrzymać moją motywację i odchudzanie w ryzach. A zaczęło się nieco sypać, dlatego myślę, że na takim skrobaniu tylko skorzystam.
Dwa miesiące odchudzania za mną. Wynik: -7,6 kg. eraz
Teoretycznie jestem na diecie Vitalii, ale wytrwałam pierwszy miesiąc w miarę ściśle jej przestrzegając, drugi zaś, cóż... Powiedzmy, że co tydzień wpisywałam pomiar i tyle. I zauważyłam, że bez jadłospisu to chudnięcie idzie jak krew z nosa.
No więc wracam, spokorniałam, biorę się dalej do roboty, bo figura do sukni ślubnej sama się nie zrobi ;-) Mam 3,5 miesiąca, pierwsza przymiarka kiecki w sierpniu, także do tego czasu z pewnością zdążę co nieco jeszcze zdziałać. Dopiero teraz zaczynam włączać ruch, bo wcześniej byłam zbyt ciężka i słaba. Zaczęliśmy z moim prawie-już-mężem kurs tańca, kupiliśmy rowery i teraz tego ruchu się nieco zrobiło ;-)
Dziś przejechałam jakieś 13 km, głównie po lesie. Odkryłam całe pole maków!
13862178
14 czerwca 2015, 21:41Wytrwałości :-D Dasz radę ;-)
Chmurna
15 czerwca 2015, 09:53dzięki :)