wczoraj zrobiłam prawie 7km.
dziś nie mogłam w nocy spać.
od rana wiedziałam, że będzie zły dzień.
mam podły humor.
nie było nic w lodówce, a na stole tylko grejpfruty.
a mi znów rozrywa gardło!
no litości, serio? cały miesiąc prawie chora! ledwo wracam, czuję się lepiej, bach! znów.
więc co? wczoraj widziałam jak TŻ na kolacje pałaszował pizzę, więc za mną chodziła.
ale u mnie w mieście nie ma takich dobrych, a nie chciałam sprawdza nowych, zresztą doszłam do wniosku, że z dwojga złego lepszy będzie chińczyk - mam super.
dużo warzyw, ryż zmieniłam na brązowy - cacy.
i w sumie w całym dniu zjadłam tylko to, plus rano kawa.
a wieczorem upiekłam muffinki, bo poprawia mi to zwykle humor.
zjadłam jedną - bo tak boli mnie gardło, że jedzenie jej sprawiało mi ból.
ale w domu się cieszą.
nie wiem co jest.chyba jesień.
w tamtym roku dobrze ją przeszłam, a w tym chyba będzie źle.