...do osiągnięcia celu.
Dziś oficjalne ważenie i zmiana paska- 77,4
Cel osiągnięty w 33%
Wczoraj miałam najtrudniejszy dzień jak dotąd w diecie....bardzo ciągnęło mnie do jedzenia, do słodkiego i w ogóle do wszystkiego....jakiś kryzys.
Próbowałam to zdefiniować czy to jest głód czy apetyt, ale nie wychodziło mi- -miałam wrażenie, ze to jakaś rozedrgana struna jest we mnie, która cały czas wywołuje ssanie w żołądku a w głowie projektuje zachcianki....
Muszę być szczera - nie było zupełnie czysto - w końcu zjadłam piętkę palucha (?! ;)) z masłem i pół ciasteczka literki od synka skubnęłam. Na dodatek jeszcze skończyły mi się gumy miętowe, które troszkę pomagają zwykle. Mam nadzieję , że to już nie wróci dzisiaj. Trzymajcie kciuki :)
Pozdrawiam
izabelka1976
9 stycznia 2014, 23:38Hej, dzięki, że wciąż trzymasz wartę przy mnie. Waga Tobie też.ślicznie spada. Kryzysy, kryzysiki ma każdy, a Ty potrafisz nad sobą zapanować. Czym jest pół ciasteczka literki? Nie popadlas w kompuls, a to duży sukces. Mnie na wieczorny głód bardzo pomaga wysiłek fizyczny. Podczas ćwiczeń nie ma mowy żeby myśleć o jedzeniu, dużo się pocisz i pijesz, co zapycha żołądek, a do domu wracasz tak zmęczona, że tylko prysznic i spać. Szkoda, że masz za daleko na zumbe, ale może jakiś fitness? Choćby tylko w czasie kryzysu. Uwierzy mi, pomoże! Buziaczki!
ana441
9 stycznia 2014, 16:13brawo brawo brawo!!! mała literka nie zlamie nam serc :)
Stokrotka19822
9 stycznia 2014, 12:01Gratuluję zgubienia tego kilograma :) wiesz czasem jest taki kryzys w odchudzaniu ale przecież to chyba normalne a małe takie odstępstwo od diety może nawet póżniej wyjść na dobre. Będzie dobrze . Trzymam kciuki i pozdrawiam :)