Waga poranna 75,7, dieta na 95%, dodatkowo wpadło:
-ćwierć gofra
-kilka chipsów i 4 paluszki
-2 duże śliwki
to i tak niewiele, szczególnie, że cały dzień spędziliśmy u moich rodziców....dobrze, ze jestem na diecie, bo bez niej to dziś pewnie znów miałabym kilka tysięcy kalorii na koncie i meeeega wyrzuty sumienia :((
A propo wyrzutów-bardzo ciekawa dyskusja wywiązała się wczoraj na forum,temat:głód w głowie
Bardzo zmotywowała mnie wypowiedź jednej Vitalijki, aż sobie ją wkleję,mam nadzieję, że będę do niej wracać :
Ja też tak mam, tylko ja nie idę jeść, tylko niesamowicie walczę ze sobą. Milion argumentów. I najbardziej do mnie przemawia, że niedługo położę się znów dumna, że się udało, że mogę odhaczyć kolejny dzień i ta myśl, ze rano wstanę i brzuch będzie plaski. Do tego przypominam sobie moje wyrzuty sumienia, których nie potrafię znieść, wtedy kiedy zjadłam nadprogramowo. Ponadto myslę o tym, że zjem i dzień stracony a tak to dzionek do przodu i o 1 dzień mniej do osiągnięcia sukcesu. A nawet jak pomyślę "zjem paprykę" to przecież i tak się nią nie najem a zamówienie pizzy "zabije mnie" 0 w sensie te wyrzuty sumienia. W końcu dochodzę do wniosku, że to nie ma sansu, dzień szybko zleci a ja będę szczęśliwsza. Wczoraj miałam taką masakryczną walkę ze sobą i wygrałam:D
Plan na jutro-75,5, a do czwartku bardzo będę zadowolona, jak będzie 75,3
27ka73
23 lipca 2012, 12:41Mi tez mąż ciagle powtarza, ze wszystko zaczyna sie od głowy! U mnie tez zaskakujący spadek, w sobotę było 79.6 dziś jest 78.00. Ja tez sobie mówię, ze nie warto czegoś jeść bo potem znów trzeba od początku zaczynać i tak w kółko...pozdrawiam i powodzonka
Justa087
23 lipca 2012, 09:52Cieszę się bardzo, że moje "doświadczenia" z walką o niejedzenie - nieskuszenie się może Ci pomóc. Mam nadzieję, że tak będzie. Ja naprawdę w głowie walczę ze sobą prawie każdego dnia. Do tej pory zwyciężam:D Życzę powodzenia:)