znowu w pracy....
ostatnie dni minęły pod znakiem imprez, i już mam ich dosyć, ale jeszcze jedna nas czeka w sobotę.
Zaczęło się w ubiegła sobotę balem karnawałowym, później w niedzielę u nas goście-urodzinki męża, śledzik we wtorek też u nas, a jeszcze w sobotę zaległa imprezka u nas dla naszych przyjaciół-bo od sylwestra nie było czasu sie spotkać....ufff, już mam dosyć, zwłaszcza tego gotowania.
Do tej pory czułam się dobrze, ale od wczoraj czuję jakby lekkie mdłości mi się zaczynały....generalnie nie mam apetytu, ale starma się cały czas pamiętać o zdrowym odżywianiu, żeby nic mojej kruszynce nie zabrakło....
Wczoraj powiedzieliśmy synowi, że będzie miał siostrzyczjkę lub braciszka.Jeogo komentarz-"Ale zwała". Hmmm, to chyba się ucieszył ;) ? I oczywiście podkreślił, że ma być brat :)
Waga cały czas 83,9, nawet po weekendzie , jak nigdy, nie wzrosła.I dobrze, na razie nie musi rosnąć, bo maleństwo ma dopiero wielkość pestki jabłka....
Eleyna
18 lutego 2010, 13:42no to fajnie, ze braciszek sie ucieszyl.............pozdrawiam, a jak sobie o mdlosciach przypomne to az mnie teraz mdli.......masakra to byla