Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień trzeci i mały grzeszek


Dzień dobry Vitalijki! Wczoraj dzień jak co dzień, z jednym urozmaiceniem - przez zakwasy nie mogłam wstać z łózka normalnie, musiałam przekręcić się na bok i podnieść na rękach :D Naprawdę od rana czarno widziałam mój trening, ale słowo się rzekło. Jak się chce piwa napić wieczorem, to trzeba wcześniej na zapas odpokutować. No i odpokutowałam - zaraz po powrocie z pracy po cichutku, żeby nie obudzić Mojego odsypiającego nockę, wskoczyłam w strój do ćwiczeń i odpaliłam Skalpel. Nie przepadam za ćwiczeniami z Ewą Chodakowską, ale po pierwsze pasowała mi długość tego programu, po drugie chciałam czegoś, co zaakcentuje nogi i pupę bardziej niż Mel B, a po trzecie nie chciałam budzić Mojego, więc jakiekolwiek podskoki odpadały. Tak więc Skalpel. Nie powiem, ciężko było. Mam świadomość, że po roku bez treningów to ciężko będzie jeszcze przez miesiąc, ale nawet jeśli miejscami odpadałam na 3-4 powtórzenia przed końcem, to przetrwałam cały program. Aż potem przez pół godziny chodziłam trzymając się ścian, takie miałam miękkie nogi i tak mi się trzęsły :D Ale byłam z siebie zaj*biście dumna.

Dziś zaplanowałam dzień przerwy od treningów, ale w sumie głupio mi nic nie robić... I pomyślałam, że zafunduję sobie power walk. I tak miałam wpaść do rodziców odebrać paczkę, więc nie będę się przesiadała na autobus, tylko pójdę na nogach. To nieco ponad 2 km, więc zaliczę dzień jako odpoczynkowy, ale jakiś ruch będzie. A wieczorkiem może joga (trzeba naprawić bolące plecy)? Się zobaczy.

No i tak, skusiłam się na piwko wczoraj, nawet dwa. Ale wliczone do bilansu, więc myślę, że nic takiego się nie stało. Waga dziś dokładnie taka sama jak wczoraj, czyli ani nie zawaliłam, ani się nie odwodniłam :) Reszta mojego wczorajszego menu wygląda tak:

Śniadanie: całonocna owsianka ze słonecznikiem, połową małego jabłka i cynamonem - 358 kcal
Lunch: bułka pełnoziarnista z serem żółtym i ogórkiem - 361 kcal
Kolacja: resztka stir fry (kurczak, cebula, papryka, orzechy arachidowe) z brokułem gotowanym na parze i oliwkami (podbijamy tłuszcze!) - 482 kcal
Grzech dietetyczny: piwo - 430 kcal

Razem: 1632 kcal

    

W sumie ten dzień z piwem wyszedł mi najlepiej pod względem podziału na makra ze wszystkich xD Dziś oczywiście wracamy do trzymania diety bez żadnych grzeszków. Mam nadzieję, że dzień odpoczynku podziała, bo chciałabym się wreszcie pozbyć zakwasów, mała rzecz a jak irytująca... No to z mojej strony tyle, trzymajcie się dziewczęta!

  • Orzeszek1984

    Orzeszek1984

    23 lutego 2019, 15:17

    Ja to bym pewnie do piwa zjadła tyle samo kcal w przeszłości lub czymś w tym stylu bo jakoś alkohol apetyt mi zwiększa na niezdrowe klimaty. Fajnie że dobrze Ci zrobił jeden nieco lżejszy dzień;)

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      23 lutego 2019, 19:41

      A u mnie odwrotnie, ja mogę nie zjeść obiadu jak mam piwo, bo się piwem najem i stracę apetyt :D

  • 106days

    106days

    21 lutego 2019, 17:40

    No "Skalpel" po dluzszej przerwie od ćwiczen potrafi nieźle dać w kość, wiem coś o tym ;) A z makrami to bardzo okej, ja mam zawsze problem bo co bym nie zjadla to i tak za dużo węgli :P

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      22 lutego 2019, 09:24

      Tak, Ty często ćwiczysz z Chodakowską i często właśnie Skalpel, pamiętam :) Jesteś już specjalistką od Skalpela :D Trochę podziwiam, bo ja nie przepadam za Chodakowską. Brakuje mi jakiegoś... powera w jej sposobie prowadzenia treningu. Brzmi jakby już lekko przysypiała albo próbowała na nas hipnozy, i ten sztuczny uśmiech wiecznie przyklejony do ust... Szanuję ją jako człowieka i lubię zaglądać na jej instagrama, ale trenować wolę zdecydowanie z Mel B albo Jillian Michaels.

    • 106days

      106days

      22 lutego 2019, 10:40

      Hahaha to ja chyba jestem jedną wielką antyreklamą skalpela, bo "tyle" ćwiczę i nic :D haha A tak serio to ja np Mel B nie lubię, wkurza mnie ten jej żołnierski ton, te krzyki, najpierw to miałam beke, ale z czasem zaczęło mnie to serio drażnić. A "skalpel" lubię, jest taki mało dynamiczny, racja, ale daje efekty, wysmukla ciało, A nie wymaga ani dużo miejsca do wygibasow ani czasu, bo to raptem 40 minut :)

  • KochamBrodacza

    KochamBrodacza

    21 lutego 2019, 13:55

    Biedna, ale tak możesz być z siebie dumna! :) Działamy i nie poddajemy się :)

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      22 lutego 2019, 09:22

      No ja się na rok poddałam. Boże, nie mogę uwierzyć, że mogłam się tak zapuścić. Ha, ale za to jaka będę fajna za rok jak będę mogła powiedzieć "zrzuciłam 20 kg!" zamiast biednego "zrzuciłam marne 10" xD

    • KochamBrodacza

      KochamBrodacza

      22 lutego 2019, 09:34

      Dobrze mówisz! Najważniejsze, że znów chcesz działać. Będę Cię gorąco dopingować :* Zobaczysz jak zaczniesz działać to i za pół roku różnica będzie bardzo widoczna :)

  • aniloratka

    aniloratka

    21 lutego 2019, 12:07

    wlasnie chcialam zwrocic uwage na ladne makra :D

    • Cathwyllt

      Cathwyllt

      22 lutego 2019, 09:01

      Słyszałam ostatnio o diecie alkoholowej, w której zastępuje się obiad alkoholem i chudnie - może coś w tym jest? xD

    • aniloratka

      aniloratka

      22 lutego 2019, 10:10

      coz piwo ma mniej kalorii niz obiad :D ale ja jednak wole jedzenie :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.