Pożyczyłam od brata skakankę i zamierzam codziennie na niej skakać, do tego mój cudowny hula hoop z masażerem, którym również codziennie będę kręcić. Rowerek, akurat licznik nie działa , więc będę zdana tylko na liczenie czasu. I przede wszystkim mam zamiar ostro wziąć się za najprostsze dywanowe ćwiczenia, które wbrew pozorom mogą zdziałać cuda.
Zawsze mi tłumaczą, że podczas odchudzanie trzeba mieć dużo pozytywnej energii , teraz czuje się bardzo zmotywowana do działania. W sumie wierzę w to, że dzięki temu wszystkiemu: ciężkiej pracy, samokontroli i cierpliwości w końcu zacznę odnosić sukcesy.
Peggy.brown
24 maja 2011, 10:14Dziękuję. ;) Oczywiści, że zaczniesz odnosić sukcesy. Jeden już osiągnęłaś : jesteś zdeterminowana do pracy nad sobą. I tak ma być. Ja też trochę pofolgowałam ostatnio, i nie jest tak kolorowo. Do tego okres... do tego okres zdziałał ze mną takie rzeczy, że ufff... chciało mi się jeść, jeść, i jeść.. Też muszę zabrać się ostro do roboty, ale trochę najpierw chcę odpocząć po maturach... Damy radę! :)
klikasia
23 maja 2011, 16:29Mam podobnie, choc w sobote i w niedziele, nie bylo slodyczy, to byly tak mega obiady, ze brzuch w miejscu zoladka mialam mega wystajacy i obolaly. Czulam sie, jak to okreslilam po zjedzeniu pysznosci w bufecie hinduskim, jak po wigilii :) Teraz w tygodniu powrot do normy i porzadnych nawykow. Powodzenia i pelni motywacji na rowerku i hula.
BedeSzczuplaa
23 maja 2011, 14:41oj znam to doskonale te weekendy są zgubne :/ mi też coraz trudniej jest utrzymać apetyt w ryzach. Ale nadchodzi lato, musimy dać z siebie wszystko żeby pięknie sie prezentować :) Ale twoje śniadanko wygląda.... mmmm
orchidea24
23 maja 2011, 07:08to jeszcze nie wiem czy są. 25 maja będę robiła zdjęcia porównawcze (bo założyłam sobie zdjęcia co 10 dni). Możesz wpaść, zerknąć i ocenić;)