Miały być fotki z gór i zakwasy w pęcinach po wielogodzinnej wędrówce. Tymczasem zaś wyciągnęłam z szafki paczkę ciastek czekoladowych i...
Ale od początku. Z przyczyn mniej lub bardziej niezależnych ode mnie, wyprawa w Pieniny nie doszła do skutku. Smuteczeq. Ale tak to już bywa, jak się za dużo planuje, life is brutal :/
W związku z powyższem, niedzielne przedpołudnie spędziłam doprowadzając mieszkanie do stanu akceptowalnego porządku. Akceptowalnego dla gości klasy premium, czyt. rodziców :) Stąd rzeczona paczka ciastek, która mimo dwumiesięcznego odwyku, nadal prowadzi moją silną wolę na manowce cukrowych przyjemności... Może zatem coś Wam opowiem o zakończeniu mojego wieloletniego związku z cukrem?
A było to tak:
Na bezcukrową dietę przesłam pod wpływem chwili, i jedyne czego w 100% nie jadłam przez te 8 tygodni, to słodycze w "czystej" postaci, tj. czekolada, batoniki, ciastka, ciasta, żelki, cukierki, itp. Wyeliminowałam też napoje słodzone; kawy i herbat i tak nie słodziłam od wielu lat. Po około 2 tygodniach odstawiłam też jogurty owocowe, te zwykłe i te do picia również. W kolejnym tygodniu wyeliminowałam cydr, którego być może i nie piłam litrami, ale zawiera MNÓSTWO cukru. NIE ODSTAWIŁAM natomiast fruktozy, tj, owoców i suszonych owoców, które uważam za zdrowe, mimo że zawierają cukier.
W internetach naczytałam się, że ło matko i córko, świat sie zmieni, piekło zamarznie i w ogóle to armagedon :D Szczerze? No szału ni ma. Owszem, czuje się całkiem spoko. Prawdą też jest, że kilogramy spadły (ale w połaczeniu z rendez vous na siłowni, więc no nie wiem...) Niewiadomą się także wyniki badań, bo... bo ich nie robiłam :D Być moze w organizmie zaszły jakies zmiany, o których nie mam pojęcia, a będą miały długofalowe skutki :)
Wiem jednak na pewno, że nadal jestem uzależniona :/ Nie mam problemu z odmową "czegoś słodkiego", ale wolę, żeby cukier nie kręcił się gdzieś w pobliżu. Niestety nadal pamiętam, jak fantastycznie smakuje czekolada, i w chwilach słabości (a takie nadal się zdarzają!), bywa cieżko.
Okej, koniec "wyznania" :) Miłego końca weekendu, i dobrego tygodnia! I sukcesów z vitaliową dietą oczywiście :)
P.S. Niedokończoną paczkę ciastek odesłałam wraz z rodziciami. Tak dla pewności, żeby nie kusić losu :D
nitktszczegolny
3 czerwca 2018, 18:368 tygodni odwyku to dość krótko, jestem pewna że wraz z upływem czasu zauważysz większe zmiany :)
cantarella036
3 czerwca 2018, 18:41Naczytałam się w internetach, że efekty powinnam zauważyć już po 6 tyg :D Bardziej "winie" fakt, że jednak jakies cukry z owoców przyjmuje, ale cóz, nie jestem w stanie z nich zrezygnować :(
nitktszczegolny
3 czerwca 2018, 18:48Moim zdaniem rezygnowanie z cukrów w owocach jest niezdrowe. Zresztą nie tylko moim...