Wreszcie odważyłam się na założenie pamiętnika. Nie wiem z jakim skutkiem ale będę się starać i zapisywać moje zmagania z wagą.
Przez długi czas mimo niedoczynności tarczycy udawało mi się utrzymywać 82 kg. Niestety problemy osobiste, bolesne zakończenie związku i depresja zrobiły swoje. Gdy po niespełna roku na wadze w lutym wyskoczyło 91 kg przeżyłam szok i postanowiłam że do cholery jasnej tak dalej być nie może. Wszystkie ciuchy stały się ciasne, ciągłe zmęczenie , niemoc, rano wstawałam z łóżka to czułam, że wszystko mnie boli. W marcu zaczęłam dietę 1500, do tego ćwiczenia 3 razy w tyg. Zaczęłam też truchtać bo biegiem jeszcze tego nazwać nie mogę. Staram się ale czasem bywa na prawdę ciężko. Brakuje mi czasem czegoś słodkiego i zdarzyło mi się coś skubnąć. Nikt nie jest idealny ale staram się panować nad sobą. Jak dotąd udało mi się zrzucić 5,5 kg i mieszczę się w jeansy sprzed roku a to bardzo podniosło mnie na duchu.
monkamonka123
11 maja 2018, 08:16Brawo. Chyba najbardziej cieszy możliwość założenia ciuchów w których nie można już było chodzić. Jeszcze raz gratuluje i życzę dalszych spadków wagi i wzrostu zadowolenia.
Ak8102
10 maja 2018, 19:21Hejka ja też zaczynam. ...86 na wadze, zmieniłam prace, zero ruchu i masz babo placek...przed zwazeniem myślałam że mniej jednak wzrosło. ...
aniapa78
10 maja 2018, 19:15Gratuluję spadku. Odchudzanie nie jest łatwe, a jeszcze bardziej utrudnione przy chorej tarczycy. Ale dasz radę. Wytrwałości i powodzenia:)