Dziś dzień totalnego lenistwa. Nawet po zakupy byłam autem bo od 9 rano leje okropnie. Wstałam rano z myślą, że zjem śniadanko, ogarnę siebie i naczynia a później wskocze w dresior i pójdę na kije a tu pipa. Już 12h leje bez przerwy. Wiem, że deszcze to słaba wymówka ale chodząc godzinę po deszczu racej szczęśliwsza nie będę zwłasza przy niskiej temperaturze :(
Starałam się chociaż zmniejszyć lekko bilans kaloryczny. I wyglądało to tak:
śniadanie: owsianka z siemieniem lnianym, nektarynką, borówkami i truskawkami
II śniadanie: 2 kromeczki chleba słowiańskiego (nowe odkrycie prosto z biedronki pychota !), z masłem, serem i ogórkiem kiszonym, kawa z mlekiem, 3 wafelki familijne
obiad: 3 pieczone ziemniaki, pieczony filet z kurczaka z sezamem, surówka z pekinki i pomidora, "cacyki" własnej roboty
podwieczorek: nektarynka, galaretka pomarańczowa, 2 rurki waflowe
kolacja: 2 małe kromeczki z masłem, serem, papryką, pomidorem, cebulą, 2 małe kromeczki z masłem i galaretką z czarnej pożeczki
I jak zaraz nie przestanie lać i nie wyjdę z domu to oszaleję i zjem wszystko co mam w lodówce!
Kolano ciut zaczyna mnie boleć ale dziś odpocznę i jutro powinno już być dobrze :) Dziś bardziej dokucza mi ból głowy i spadek ciśnienia. Ale nadzieja, że jutro będzie lepiej!
MIłego wieczoru :*
inezalie
24 lipca 2014, 21:37ja też już mam serdecznie dość tego ciągłego deszczu.. Nie ma godziny żeby nie lało...