Cześć Kochane :*
Jestem z siebie dumna! Napisałam pracę. Tak się wkręciłam wczoraj, że siedziałam nad nią do 3 w nocy. Dziś zostały mi jedynie poprawki od promotora i jutro lecę oddać do systemu antyplagiatowego - swoją drogą strasznie to utrudnia oddanie pracy. Zostałam nawet wczoraj na noc u Rodziców. T. był w Niemczech więc nie chciało mi się siedzieć w domu a poza tym tutaj mam biurko i lepiej mi się piszę cokolwiek na laptopie.
Dietowo od paru dni niezbyt grzecznie bo w week pojawiło się sporo alkoholu i niezbyt dietetycznych potraw. Od niedzieli jednak już ciut lepiej. Były pierogi ruskie na śniadanie z cebulką (bo na kacu jakoś nie miałam innego smaka), młode ziemniaczki gotowane na parze z koperkiem, mizeria z jogurtem, 2 jajka sadzone i na kolację sałatka z pomidorów i bułka z serkiem camembert, 3 kawałki bagietki czosnkowej.
Poniedziałek był już dużo lepszy bo się zaczęłam starać i się opłaciło. Zjadłam bułkę z ziarnami, serem żółtym, podimorem i ogórkiem, na obiad gałąbka z młodej kapusty z keczupem, przekąską była sałatka z tortellini i mnóstwem warzyw (niestety również majonezem) a kolacją zapiekanka z białym ryżem i wiśniami z kwaśną śmietaną. Po tym wszystkim na mojej ukochanej wadze w domu 59,9 kg :D (a na drugiej 60,5). Swoją drogą miło było zobaczyć 5 z przodu chociaż na chwilkę:)
Mam też dzisiaj małą misję treningową ale zobaczymy czy katar mi na to pozwoli.
Smacznego :***