z jednodniowym poslizgiem wracam na pierwsza faze. Jeszcze nie wiem czy na tydzien czy na 2, zobaczymy jakie beda efekty po tygodniu. Ostatnie 2 dni bylo juz duzo zdrowego jedzenia (owoce, warzywa, jogurty, razowy makaron, chude miesko) i troche ruchu, choc bylo tez troche niezdrowego jedzenia (w zasadzie tylko malteasersy, ktore postanowilam skonczyc, bo mnie nie mialo co kusic). Teraz ze slodyczy w lodowce jest tylko ciemna czekolada i nieslodzone kakao, wiec nie mam jak szalec ;).
Menu na dzis:
1. serek wiejski z rzodkiewka i szczypiorkiem, kawa na mleku 1%
2. jogurt grecki light i rzodkiewki
3. kotlety jajeczne i pomidorki koktajlowe
4. pistacje
5. koktajl kakaowy
6. zapiekane warzywa na patelnie z odrobina zoltego sera light, 2 palki wedzonego kurczaka.
7. poltorej godziny silowni ;)
Z jabklami, ktore zostaly postanowilam zrobic nastepujaco: zetrzec na tarce i zamroozic, jak wroce na II faze to se zrobie jakblowy crumble (ciasto na crumble mam zamrozone po wizycie gosci: cwierc szklanki otrebow, cwierc szklanki maki razowej, lyzka masla, lyzka jogurtu i 2 lyzki stewii, zapieczone jako kruszonka na jablkach jest pycha ;), bedzie na 2 porcje).
Na weekend planujemy kanion Verdon, zobaczymy jak wyjdzie... Wezme jajka gotowane, a na miejscu kupi sie jakies miesko na grilla i warzywa na salatke. Naprawde przydala by nam sie lodowka turystyczna, ale M. sie upiera, ze to zly pomysl, bo to wytzymuje tylko kilkanascie godzin i jest duze (nie byloby gdzie trzymac w domu), a te zasilane samochodowo to sa poprostu ogromne...