Początki, jak mówią, zawsze są trudne... Na dziś dzień zapał mam ogromny... chęci są... kalorie do spalenia też... więc jakoś pójdzie... Nie mogę się doczekać jutra, dostanę dietę na piątek... i zacznę "drogę przez mękę" do wymarzonej sylwetki...
Zaniedbałam się ostatnio... Przybyło tu i tam... Największym moim koszmarem są piersi :( pierwsze w co wchodzi waga to w te moje 2 bereciki ;) Nie powiem, żeby mój mąż był niezadowolony, bo jest... ale nawet dla samej siebie... chcę się czuć lepiej, przez z pewnością poprawi mi się humor...
Jutro... już jutro:)