Pomyślałam sobie, że skoro trudno mi zmieścić w czasie treningi, to jak poproszę o jeszcze jeden, to automatycznie skrócą mi się pozostałe rozkładając spalanie kalorii na pięć dni. Otóż nic z tych rzeczy. Treningi są tak samo długie ino jest ich teraz pięć :(
W sobotę zgodnie z planem pojadłam pysznych kalorycznych sałatek i już niezgodnie z planem wypiłam trochę wina. W niedzielę zatem rozpoczęliśmy sezon tenisowy. Godzinka wystarczyła, żebym zmęczyła się jak nieboskie stworzenie....
A już miałam nadzieję że kondycja mi się poprawiła...
MARCELAAAA
26 czerwca 2012, 13:40Oj tam oj tam , na pewno poprawiła w porównaniu ze mą to Ty i tak jesteś hi hi supermen:)Siły na treningach:)