Czwartek, 14 stycznia 2016
Dzisiejszy wpis zainspirowała jedna z moich nowych Vitalijnych koleżanek. Komentując jej wpis w pamiętniku przypomniałam sobie o herbacie, którą poznałam jakiś czas temu.
Obecna pora roku nie sprzyja zimnym posiłkom, a zwłaszcza zimnym napojom. Za oknem raz chlapa, raz przenikliwe zimno, tudzież odrobina śniegu z deszczem i przejmująca wilgoć. I jak tu pić zalecaną podczas odchudzania wodę? Zamieniamy ją chętnie na ciepłe herbatki ziołowe. Warto, by wśród nich znalazła się herbata yerba mate.
Jakiś czas temu zostałam zaproszona przez koleżankę na kawę do pobliskiej kawiarenki. W trakcie miłej rozmowy dowiedziałam się, że Ala od jakiegoś czasu regularnie pije herbatę yerba mate. Nie znałam tej herbaty. Być może gdzieś tam jej nazwa obiła się o moje uszy, ale tylko tyle. Z ciekawością spróbowałam. Smak mocno mnie zaskoczył, da się wypić, ale smakowego szału nie ma . Poczytałam o herbatce w necie, kupiłam małą paczuszkę i kilka razy w tygodniu biczuję tym specyfikiem swoje kubki smakowe. Mogłabym kupić yerbę aromatyzowaną, której smak poprawiony jest chemicznie, ale od dawna po takie herbaty nie sięgam.
Yerba mate to wysuszone, zmielone liście oraz patyczki ostrokrzewu paragwajskiego.
Yerba mate i wpływ na zdrowie:
Napar z z yerba mate jest ważnym źródłem polifenoli, które są substancjami o właściwościach przeciwutleniających (antyoksydanty). Przeciwutleniacze to naturalne substancje roślinne, które wspierają naturalne mechanizmy obronne komórek człowieka. Yerba mate obniża cholesterol, działa ochronno na komórki wątroby, poprawia pracę układu nerwowego oraz układu krążenia. I co dla nas najważniejsze, herbatę tę można wykorzystać w leczeniu otyłości. Yerba mate świetnie radzi sobie z tłuszczykiem .
Ważne, by nie szaleć z ilością takiej herbaty. Nie można zamienić butelki wody na butelkę herbaty, bo co za dużo, to niezdrowo, ale... pity regularnie napar w ilości 1 filiżanki np. rankiem zamiast kawy zdziała wiele dobrego i pomoże w uzyskaniu ładnej figurki.
I na odmianę, coś pysznego . Moja kochana mama wie, że lubię prawdziwe herbaty. Czasami podsyła mi coś dobruśkiego. Ostatnio upolowała herbatę, którą z serca polecam. Pięknie pachnie i wybornie smakuję. Herbata liściasta Marie-Antoinette aromatyzowana płatkami róż i jabłkiem, zapakowana w uroczą różową puszkę, poniżej zdjęcie (zaczerpnięte z internetu). Polecam :)
Smacznego, drogie Panie :)
bateriojad
16 stycznia 2016, 18:32sliczny prezent:))
marii1955
14 stycznia 2016, 21:38Też już gdzieś słyszałam o tej yerba mate , ale nie próbowałam jej ... Tak prawdę mówiąc nie jestem smakoszem herbat i piję jej bardzo mało , tak od wielkiego dzwonu, że tak powiem .Ale kawę i owszem , tylko 2 dziennie , do tego jednak tradycyjnie woda ... Moja synowa je uwielbia :) Ta aromatyzowana różą musi mieć ciekawy i smak i zapach :)Skojarzyła mi się teraz z pączkami nadziewanymi marmoladą różaną , hihi:) Kiedy ja jadłam pączki? Nie pamiętam ... niebawem nadejdzie ich czas ...buziaczki :)))))))))))
Grubaska.Aneta
14 stycznia 2016, 14:34A ja z tych co nie przekonają się w żadnej porze roku ani do herbaty ani kawy czy gorącego kakao . Ja okrągły rok poje się zimnymi napojami ;-)