Niedziela, 12.01.2014
Wczorajsza popołudniowa bieganina po sklepach skończyła się zakupem produktów na własne pieczywo. Proponowane przez handlowców mieszanki do wypieków chleba i bułeczek okazały się mieć w swoim składzie spulchniacze i spulchniacze i....konserwanty...i mąkę. Pomyślałam... wprawdzie jesteś blondynką, ale nie blondynką to sama potrafisz zrobić taką mieszankę. Poszperałam w internecie i znalazłam kilkanaście ba, kilkadziesiąt przepisów na pieczywo własnej produkcji. Po powrocie z zakupów ostro zabrałam się do pracy. Na pierwszy rzut poszły bułeczki grahamki. Nieskomplikowany proces produkcyjny spowodował, że za chwilę cały dom cudownie pachniał. Zrobiło się tak dobrze... Moje grahamki wyszły lekutkie, pięknie wyrośnięte i smaczne.
Poniżej zdjęcie własnoręcznie wykonanych bułeczek.
Potem zaczęłam eksperymenty. W końcu sobota, wolne popołudnie, a mnie rozpiera energia. Dlaczego więc nie dać sobie upustu tej dobrej i twórczej energii podczas zabawy z ciastem. Od kiedy ćwiczę i po prostu więcej się ruszam mam niespożytą ochotę na wszystko. O nie, powinnam napisać NA WSZYSTKO !
Wypróbowałam inny przepis. Ktoś z internautów radził do mąki graham dodać mąkę z pełnego ziarna. Dodałam i upiekłam drugą blaszkę bułeczek.
Tym razem bułeczki wyszły nieco cięższe, mniej pulchne ale smakują wybornie. I są moje, moje, moje.... Wspaniałe uczucie. Już wiem jakie bułeczki upiekę następnym razem. Ten następny raz będzie za jakiś czas, bo przecież trzeba najpierw strawić to co jest w koszyczkach, a jest dużo i wystarczy na długo. Przecież się ODCHUDZAMY !!!