Tak, tak ale mnie szklana ucieszyła dzisiaj pokazując mi 66,6 kg. No i jest motywacja na kolejne dni.
Pewnie jest to spowodowane tym ze w końcu zaczęłam pić wodę. Rano przed śniadaniem szklaneczka wody z cytryną, a potem przez resztę dnia woda i czystek. Także wypijam ponad 2,2 l (tak mi wyliczyła pewna aplikacja).
Codziennie staram się razem z moim mężusiem biegać, chociaż teraz biega się okropnie. Wracam z pracy o 16, szybko jakiś obiadzik trzeba zrobić, po obiadku odpocząć i wychodzi na to że idziemy biegać dopiero po 17, a wtedy to już strasznie się biega bo wszędzie czuć dymy z pieców. Później wieczorem jakieś ćwiczenia na brzuch, nogi, pupę. No i waga leci.
Tyle razy już próbowałam się odchudzać ale szybko mi to mijało. Teraz trzymam się już długo i tym razem nie odpuszczę. Widząc efekty chcę więcej. Miałam pewien zastój, ale nie podjadałam wtedy. Teraz słodki w ogóle mnie nie ciągnie, alkoholu prawie zero (od sierpnia tylko dwie lampki winka) . Nie podjadam między posiłkami a jak już to owoce.
Jestem z siebie dumna :)
angelisia69
30 października 2015, 13:42swietnie ;-) ja od kilku lat zaczynam dzien od wody z cytryna,juz kwestia przyzwyczajenia ;-) A czystek pij,pij codzien.ja pilam przez okres lipiec-pazdziernik codziennie i nawet kataru nie mam.Ale po jakis 2-3 mies trzeba sobie przerwe zrobic.Gratuluje spadeczku,obys w przyszlym roku piątkowała ;-)
bozena89nz
30 października 2015, 14:06Dziękuję, oj bardzo bym chciała zobaczyć kiedyś piateczke z przodu. Do czystka się już przyzwyczaiłam. Niestety o wodzie z cytryna niekiedy zapominam, ale już coraz rzadziej