spalilam ok 700kcal na siłce. Jesli ktos stwierdza ze spalil aktywnoscia fizyczna powyzej 1000kcal to mozna uwierzyc gornikowi w kopalni, a nie jak czasem sie czyta pamietniki w ciagu 2-3 godzin na steperze bieganiu czy innym.Ja zapierdalam ostro na silowni i maksymalnie w przeliczeniu spalam 800kcal.
Traktujmy wiec to z przymruzeniem oka.Jest to jedno wielkie BULLSHIT
nastepna sprawa. waga dzis 61.8kg po silowni. Nie ma bata by w sobote-dniu mojego wazenia bylo 61kg.Leniwie sie zbliza ale nie jak ostatnio. Opuscialam poniedzialkowy fitness i normalnie w swiecie poczulam sie napuchnieta i gruba.
Wniosek aktywny tryb zycia jak czesto sie da by ulepszyc samopoczucie.
Zarcie dzis:
kanapka z kielbasa i brie
banan, jogurt activia,
schabowy z pieczarkami z 4 łyżkami kaszy jeczmiennej i sosem borowikowym/sok pomidorowy.Uwaga tylko 20kcal/100ml ale scierwo.wole sok truskawkowy-podobnie wyglada
dwa kiwi(mniam) 200ml jogurtu natural z karmelem(karmel nie udal mi sie-zeszklil sie) i wchodzil w zeby-co to to nie.
galaretka malinowa i batonik z ziarnami (190kcal)
aha a po cholernej czekoladowej maseczce na ryj, wyszlo mi UCZULENIE.cera mi sie znacznie pogorszyla.NIE POLECAM, choc to rzecz indywidualna.
Orzeszek1985
24 marca 2010, 21:41Masz racje, trzeba sie wypocic a to wydziela hormon szczescia! :)