W przyszłym tygodniu wychodzę za mąż. Chyba sama w to nie wierzę i kiepskawo to do mnie dociera. Dzisiaj w pracy mały kocioł. Wróciłam do domu, wrzuciłam firanę do pralki. Zrobiłam obiad, który za chwilę będzie dochodził w piekarniku. W między czasie umyję okna w pokoju i zetrę kurze. Nie mam pojęcia jak ja to wszystko ogarnę w czasie, naprawdę... Wszystko mnie przeraża. Jutro jadę do pracy na dwie i pół godzinki, potem do fryzjera na próbną frykę i na przymiarkę do Bydgoszczy...
Za tydzień w środę odbieram suknię... W ogóle mnie to wszystko powoli zaczyna przerażać.
Serio, serio.
california.girl
1 lipca 2014, 08:52Powinnas się cieszyć i radować, ale stres jest zrozumiały. Jak ja bym chciała już mieć suknie i ślub za pasem :)
OnceAgain
1 lipca 2014, 08:21Ja chyba przez ten cały czas miałabym rozwolnienie :) ale Ty sobie pięknie poradzisz. Patrz jak ślicznie zrzuciłaś zbędne kg przed ślubem. A to była cięższa praca. Teraz masz po prostu ładnie wyglądać i się dobrze bawić Kochana :)
Avika87
30 czerwca 2014, 20:43Nerwowy, ale myślę, że też przyjemny tydzień przed Tobą, a potem już tylko luuuz :)
panacottaa
30 czerwca 2014, 18:35To normalne ze sie stresujesz, jestem pewna ze wszystko bedzie super!