Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
67/69 a dopiero co zaczynałam:)


Dokładnie. Dopiero, co zaczynałam odliczanie, a tu zostały raptem 2 dni i odliczania koniec?! SZOK! Kolejnym będzie do wesela Krzysia kuzynki, więc kolejna motywacja. Nie wiem, czy te 67 dni jestem w stanie określić jako pełny sukces, ale generalnie jest to sukces klasy średniej. Zmieniłam troszkę swoje ciało. Wygląd, skórę, ujędrnienie. Z tego jestem dumna. Z obwodów poniżej talii - no nie za bardzo, ale tutaj jeszcze mam czas troszkę ,,podreperować" mankamenty.

Pogoda dziś od rana piękna. Na czczo poszłam w teren na rower na 30 minut. Wcześniej zrobiłam 100 powtórzeń agrafką. Szkoda, że wcześniej nie wyciągnęłam jej z szafy. Może miałabym szczuplejsze udka, bo czuję jak wchodzi od wewnętrzej strony.

Fajnie tak z rana na rower. Nie forsowałam się. Ale dotleniłam móżdżek i dostałam wilczego głodu. :) Jestem już półtora godziny po sporym śniadaniu. II musi być lżejsze, bo ledwo się uwlekę, jak tak dalej pójdzie.

Zważyłam się dziś rano. Waga nie pokazała spadku. Troszkę mi przykro z tego powodu, ale się nie łamię. W końcu nadejdzie ten dzień.  Nie pokazała też wzrostu, więc chwała jej za to. Trzeba jej przyznać, że stabilna jest.

Przydałaby mi się wizyta u kosmetyczki. Jakiś przyjemny zabieg. Mam zmęczoną twarz od kilku dni. I oczy szyczególnie. Nałożyłam sobie maseczkę. Teraz siedzę w drugiej. Na końcu peeling enzymatyczny. Potem wklepię krem z witaminą C. Może jakoś doda mi energii i świeżości...

Ponoć czeka mnie dziś grill. Ale jeść nie będę, co najwyżej jedno piwko wypiję. Nie chce więcej, tydzień temu dałam sobie w pompkę i 2 tygodnie temu też, więc wystarczy. Z resztą chcę ładnie wyglądąć na przyjazd Krzysia, więc nie mogę się truć alkoholem.

Zabrałam się już za sprzątanie. Na razie pomyłam gary. A czeka mnie jeszcze łazienka, pokój, okno, pranie...... jest co robić w każdym razie. Musi pachnieć. Odbębnię, to jutro będę mogła się zająć przygotowywaniem jedzenia na przyjazd Krzysia. Chcę zrobić tort z mąki pełnoziarnistej, ale o tym później. :)

Muszę zająć się jeszcze dziś swoimi paznokciami, stopami. Wczoraj wymęczyłam znowu udka, łydki i dupencję bańkami chińskimi. Co ja namaltretuje te nogi! I dobrze im. Po co są takie beznadziejne!

Wczoraj przejrzałam kilka artykułów na Vitalii i jeden mnie załamał. Mianowicie jego zdanie:

Powinniśmy zadbać o powolne wychodzenie z diety. Oznacza to, że niedopuszczalny jest powrót do standardowego sposobu odżywiania się wraz z dniem zakończenia diety. Kaloryczność menu trzeba zwiększać stopniowo, najlepiej o 100 KALORII MIESIĘCZNIE!

A ja to sobie 100 na tydzień! I postanowiłam tym samym stabilizację zrobić inaczej. Dwa tygodnie być na tej samej kaloryczności. Ten tydzień jestem na 1600 i następny też robię. Potem może 1700 tydzień, 1800 - 2 tygodnie, 1900 - 3 tygodnie. 2000 - 3 tygodnie, 2100 - tylę mogę jeść spokojnie przy swojej aktywności fizycznej, chyba, że przestanę tak intensywnie ćwiczyć, to 1900 kalorii. A że jeszcze mam do zrzucenia kilka cm, to nie powinno mi to zaszkodzić. Przede mną 1,5 kg, a tu ani grama od 3 tygodni nie spadło! I ani cm od ponad 1,5 tygodnia.

Idę zmyć maseczkę i zabieram się za sprzątanie. :)

 

  • paauulinaa

    paauulinaa

    29 czerwca 2012, 16:26

    Mam nadzieję, że w końcu zleci :)

  • blondiblue22

    blondiblue22

    29 czerwca 2012, 12:09

    http://www.google.pl/search?hl=pl&q=agrafka+do+%C4%87wicze%C5%84&bav=on.2,or.r_gc.r_pw.r_qf.,cf.osb&biw=1366&bih=522&wrapid=tlif134096451439110&um=1&ie=UTF-8&tbm=isch&source=og&sa=N&tab=wi&ei=pH7tT4bTG4zCswbTkbiSDw to jest właśnie agrafka:P wkłada się ją między nogi:D

  • mili80

    mili80

    29 czerwca 2012, 11:24

    Ahh maseczka, też o niej marze, a czasu brak na takie spa :P od Ciebie się zaraziłam tym ćwiczeniem na czczo ;) Motywujesz, żebym wstała rano i poszła biegać hehe ;) A powiedz mi co to jest ta agrafka?

  • afera85

    afera85

    29 czerwca 2012, 10:36

    Nic tak dobrze nie działa na samopoczucie, jak trening z samego rana na świeżym powietrzu :] Kupiła te bańki tydzień temu, zrobiłam dwa masaże ud, po których wyglądałam jak by mnie ktoś porządnie przekopał, całe uda w siniakach xD Może za mocno zasysałam, bo aż ciężko było przesuwać tą bańką ;]

  • asimil

    asimil

    29 czerwca 2012, 10:30

    U mnie przejście przez stabilizację było bardzo łagodne. Jak czasem łapię się ile teraz jem i waga się nie zmienia - jestem zaskoczona.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.