Ostatnio nie mam czasu liczyć kalorii. Ale już się orientuje czy zjadłam 1200 czy 2000 kcal.
Na razie sobie odpuszczam i koncentruje się na ich spalaniu.
Biegam 4 razy w tygodniu minimum 5 km.
Dziś przebiegłam 7 km (mój nowy rekord) i spaliłam ponad 600 kcal.
Jeszcze popływałam trochę w ogrodowym basenie.
Poszłam późno biegać. Są tego zalety i wady.
Zalety: lepsze powietrze, niższa temperatura.
Wady: zaczepki pijanych kolesi (kurcze ile tego się wałęsa po 22:00), propozycja podwózki (sąsiad polecił mi kupić gaz pieprzowy).
O jeszcze uratowałam jeża. Był na szosie i nie mógł się zdecydować czy iść dalej. A na drodze tir. Zaczęłam klaskać, tupać i jeż pobiegł na drugą stronę w krzaki.