Zaczął się dwa dni temu, kiedy rozpoczęłam swoją dietę. Tak zupełnie na poważnie, z nastawieniem, że zupełnie zmienię swój styl jedzenia i swoje nawyki. Bo takie chaotyczne jedzenie, często w pośpiechu i byle jak - zaczęło mi przeszkadzać. Moje życie nareszcie jest w miarę uporządkowane więc postanowiłam i tę płaszczyznę uporządkować.
4 miesiące temu zostałam mamą. Ale wraz z ogromem miłości i szczęścia, przyszło kilkadziesiąt kilogramów nadwagi. Przeszkadzają mi, owszem - ale chyba nie aż tak bardzo, jak moim najbliższym: mamie i mężowi. Ja już jestem na etapie ogromniej akceptacji siebie (a nie zawsze tak było). Przyjęłam to, że jest taki czas w życiu kobiety, który musi całkowicie oddać swojemu maleństwu kosztem nawet swojej figury. Ale właśnie od piątku zaczęłam pracę nad swoim ciałem - pewnie trochę pod wpływem mamy i męża, a może zbliżającą się perspektywą urlopu spędzonego na plaży...
Najgorszy jest brak wiary w siebie - być może dlatego nie podejmowałam takich wyzwań. Nigdy nie wytrwałam dłużej niż trzy tygodnie w swoich postanowieniach żywieniowych. No może nie nigdy...ale to było bardzo dawno temu. Ceniłam sobie ten komfort, że nie jestem niewolnikiem jakiś bardzo rygorystycznych diet i mogę się rozkoszować najróżniejszymi smakami. Ale dieta smacznie dopasowana - mam nadzieję - również pozwoli mi na to. Na razie jest dobrze, wybieram przepisy, które mi odpowiadają i przygotowuję potrawy dla całej rodziny. Nie obciążam ich tym, że ja jestem na diecie. No i muszę pamiętać o swoim Maluszku - cały czas karmię go piersią. Czuję się świetnie, ale wiem, że przyjdą kryzysy....
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.