witam was!!
caly weekend nie pisałam, bylam na vitalii tylko biernie, bo urwanie głowy, sama bylam chora dlugi tydzień a od niedzieli mój szkrab katarzy, ta noc byla okropna, grubo ponad 40 stopni, nos zatkany, oddychać nie mogla a dać sobie zakropic i wyczyścić nos jeszcze bardziej nie tak, leków podać sobie tez nie, oporne dziecko, ale co się dziwić, co ma sobie 10mc szkrab myśleć w tej małej głowce kiedy jeszcze tak cierpi. No ale ok 4 udalo mi się ja uspac, gorączkę zbilam paracetamolem i kąpielą, narzeczony mimo nie lepszego samopoczucia(chory razem z Julia) sumiennie mi pomagal. I jakos przezylysmy te noc, samopoczucie lepsze, goraczka malutka, z katarem walczymy i bawimy sie w kojcu. :) obym tylko ja znowu sie nie rozlozyla bo katar mnie juz od rana zalal.. Ale ogólnie czuje sie nie najgorzej. ;)
w sobotę mieliśmy gości, miało być fajnie (dieta) ale oczywiście skonczylo się jak zwykle. Bylam na zumbie i strechingu(ok), ale później z malej ilości wina->dużo za duza ilość. Kolacja zaczela sie ok, zrobiłam dla nas i dla gości razowa foccacie z pomidorkami i serem(!!!) pyszna! I sałatkę. No ale zjadłam chyba ostatecznie 2 ogromne kawały i pól masy marcepanowej ktora znalazłam w przypływie miłości do słodyczy i butelki wina. a i paczke laysow z pieca(dlaczego!?) bo były. ; / Rozpacz..
ale. Niedziele starałam sie przeżyć dobrze, obiad co prawda Malo dietetyczny, ale byla w gościach mama chrzestna Juli, wiec pomyślałam, ze zrobię cos ekstra, pozatym narzeczony meczyl mnie o jego ulubione danie (caneloni nadziewane bolognese) to zrobiłam lasagne, dla mnie ze szpinakiem i feta. Na deser ciasto marchewkowe. Pycha. :) wczoraj jedzeniowo Oki, godzina fitnessu. Dzis fitness i zumba wieczorkiem, jak moje łobuzy dadzą rade zostac same na dwie godzinki. :)
menu wczoraj:
1. Kus kus z bananem, nektarynką, lnem i lyzeczka masla orzechowego
2. Dwie razowe grzanki (jedna z awokado, druga pasztet sojowy i papryka)
3. Maly kawałek ciasta marchewkowego
4. Lasagne z niedzieli
5. Po fitnessie maly kawałek ciasta raz jeszcze i kolcja jajecznica z dwóch jaj z pieczarkami, czerwona cebula i pomidorem, kromka z serem i ogórkiem ( miała być lepsza wersja węgli ale mala nie miała apetytu wiec chleb zjadłam po niej)
a dzis:
1. Dwie male kromeczki razowe z serem kozim i ogórkiem, 3 lyzki serka wiejskiego z polowka banana, dwoma orzechami wloskimi i pól lyzeczki miodu
2. Planuje budyń jaglany z mango, Ew grzanki z awokado
3. Zupa chinska(mieszanka chinska, makaron sojowy, przyprawy), pierogi ze szpinakiem i salata
4. Pewnie ostatni kawałek ciasta marchewkowego
5. Planuje zrobić razowa foccacie, zostały drozdze, pieczarki, pomidorki. Trzeba wykorzystać.
nie jem jakos specjalnie Malo, ale staram sie zdrowo, nie chce chodzić glodna, a chce dostarczać wszystkich potrzebnych składników do zycia i energii do sportu, a ciało powoli, ale się zmienia. :) wole w ten sposób. :) zrobiłam sobie tez specjalny schemat żywieniowy, ale o tym juz nóż przy następnym wpisie. :)
Caluje was :*
paczektoffi
8 września 2015, 20:02W weekend zawsze pod górę. Dużo zdrówka życzę.