Waga trzyma się, nawet dzisiaj wahała się w okolicach 79,999999, ale wskazała 80kg.
W sobotę odbyło się Walne spółdzielni w której pracuję. Napastnicy i oszołomiacy jakoś nie poprzychodzili, była tylko jedna była główna księgowa - taki wiatrak, trzepak i mącicielka. Jak rozmawia ze mną to nadaje na zarząd, jak z kimś z zarządu, to nadaje na pozostałych. Także w sumie było od 10 do 15.30 - bardzo, bardzo krótko. Dla Spółdzielni pomyślnie. Sprawozdania i absolutoria przeszły bardzo ładnie.
Ten tydzień jest przedurlopowy. Przekazuję kto co ma zrobić, uporaliśmy się ze złożeniem CIT8 - problemem okazało się rozszerzenie podpisanego pliku. Dobrze, że jest informatyk, bo dla mnie to bajka o zielonym wilku. I nadal szukamy pracowników. Masakra.
Prace nad sweterkiem spowolniłam, bo wpadłam na nowy pomysł. Zrobię na urodzimy Syna małe Truśki, w przeznaczeniu na zakładki do książek, dla gości na imprezę z okazji 30 urodzin. Odkalkowałam na płótno 30 sztuk, w ubiegły wtorek. Ma zrobione trzy - 10%. Trusie maja po 11 cm. Będzie przód i plecki i może jakieś dzyndzle. Impreza 22 lipca. "Mało casu, kruca bomba!" Robię w tajemnicy, bo nie mam pewności (siebie) czy wywiążę się z pomysłu. Nie lubię mówić, jak nie jestem pewna czy zrobię, a Mąż jak się dowie to zaraz z jęzorem w tajemnicy poleci, żeby pierwsze wrażenie oblizać. I tak zobaczy, bo na urlopie nie da rady utrzymać dyskrecji, ale im później tym lepiej.
W początkach naszej znajomości (tak ze dwa lata) wyszyłam Jego Matce na urodziny poduszkę: kosz z różami, koszyk był cały "ryszelie", upleciony igłą i wycięty. Wszystko czerwone, na białej poduszce wyglądało efektownie. Pracy bardzo dużo. Oczekiwałam zachwytu, bo ładne było, narobiłam się i wszyscy którzy widzieli zachwycali się. Kiedy wręczyłam prezent odbył się rzeczowy odbiór techniczny. Owszem podziękowała i chwaliła, ale widać było, że najbardziej patrzy czy jest na pewno tak jak Synuś doniósł. Do tej pory z wściekłością o tym myślę. Od tej pory nie wierzę Mężowi jak zarzeka się że nie powiedział, chociaż mówi, że nie mówił.
Poduszka całe lata leżała na honorowym miejscu. Nawet naprawiałam ją, bo świnka morska pogryzła nitki koszyka :)
PACZEK100
28 czerwca 2023, 19:55Twój mąż jak.moj syn nie umie utrzymać jęzora za zębami:) jak się uda to koniecznie pochwal się efektami.
BG1966
29 czerwca 2023, 09:59😊
sachel
28 czerwca 2023, 13:51Ja niestety też czasem bywam "klafcińska", bo nie mogę wytrzymać i niespodziankę wygadam. Na szczęście rzadko. Bo jednak pełna niespodzianka, to zupełnie inne wrażenie robi.
BG1966
29 czerwca 2023, 09:57😀